Stany Zjednoczone

Niepewny moment w życiu Stanów Zjednoczonych bierze się nie tylko i nie tyle z nadchodzącego (w latach 2025-26) światowego tranzytu Saturna do Neptuna, co z tego, że dla USA zamykają się cykle dwóch najdalszych planet, Neptuna i Plutona. Od zapłonu ich rewolucji, czyli od Boston Tea Party w grudniu 1773 r. mija teraz równo 248 lat czyli jeden pełny obieg Plutona, Pluton wrócił więc do swojej „urodzeniowej” pozycji w końcu Koziorożca, Neptun zaś znajduje się w opozycji (w Rybach) względem pozycji w 1773 r., kiedy był w Pannie. Więcej pisałem o tym w tekście „Powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki na tle cykli planet”. Te powroty (returns) planet do wyjściowych pozycji wymuszają wewnętrzne przebudowy i zmiany paradygmatu, sposobu istnienia tamtego Narodu.

Ostrzeżeniem jest największy kryzys w dotychczasowej historii USA: secesja Południa i za nią wojna domowa. Secesja Południa ma związek z „naszym” cyklem Saturn-Neptun. Skonfederowane Stany Ameryki ogłosiły się 8 lutego 1861 gdy Neptun był w 28° Ryb, a Saturn w 7° Panny. Prezydent Lincoln został zamordowany (po pogromieniu Południa) w kwietniu 1865. Neptun w tamtym momencie minął już był Zero Barana (czyli punkt, do którego zbliża się teraz) i był w 9° Barana, Saturn zaś po przeciwnej stronie nieba był w pozycji 27° Wagi. Pomiędzy tymi skrajnymi datami Wojny Secesyjnej opozycja Saturna do Neptuna była ścisła, a Neptun przebywał blisko „naszego” punktu Zero Barana. Amerykanie próbowali wtedy „coś zrobić” ze swoim największym problemem, obecnością Czarnych; wtedy mimo krwi i zniszczeń problemu nie rozwiązali i pewnie teraz znów przyjdzie im się z nim borykać.

Z punktu widzenia planetarnych cykli, ta zależność od długich cykli Neptuna i Plutona każe sadzić, że procesy przemian i wewnętrznego kryzysu trwać będą tam również długo i zajmą czas raczej rzędu dekady niż dwa lata samej koniunkcji Saturn-Neptun. – Z tego wniosek, że już się zaczęły i je obserwujemy.

Europa

Na cykle planet i synchroniczne z nimi przemiany antroposfery możemy patrzeć (też) jak na kolejne zadania czy wyzwania, które Czas stawia przed poszczególnymi społeczeństwami, narodami i regionami historycznymi. (Dla USA wyzwanie brzmi: co zrobić z ich podziałem rasowym, wydającym się nie do przezwyciężenia?) Dla Europy naczelnym wyzwaniem – i niemożliwym wciąż do zrealizowania – jest jej zjednoczenie. Mówi się w tym kontekście o zawadzających różnicach tradycji, języków i narodowych interesów. Wydaje się jednak że najtrudniejszy jest podział na Stary Zachód (kraje „wolne”, demokratyczne, rynkowe i zamożne już od Powojnia, czyli od koniunkcji Saturn-Pluton około lat 1947-48, i od tamtego progowego momentu się integrujące) – i nowy Wschód, mający za sobą gehennę podległości ZSRR lub własnym komunistom, a niektóre z tych krajów świeżą gehennę własnych wojen secesyjnych. Te połowy Europy, stara i nowa, mają problemy ze wzajemnym zrozumieniem i uznaniem.

Na to przychodzą co najmniej dwa forki (dylematy) ideowe: pierwszy, czy Europa ma zjednoczyć się jako geograficzny region (i gdzie jest ta granica, za którą z góry mówi się ewentualnym chętnym: nie!, nigdy was nie przyjmiemy), czy jako wspólnota ustroju, a więc skupiająca kraje mające podobne systemy prawa i podobne konstrukcje społeczne? Oraz drugi fork: czy ma to być wspólnota kupieckich interesów (niby dawna Hanza), czy wspólnota wartości i ideałów? Ja sam, gdybym mógł, zaleciłbym Unii, by wyszła poza geograficzną Europę. Bo co szkodziłoby nam przyjąć Surinam (dawną kolonię Holandii – skoro sąsiednia Gujana należy do UE jako terytorium zamorskie Francji), albo, powiedzmy, Chile? Maroko? Namibię? Gdyby ich obywatele chcieli, a ich państwa spełniały listę warunków „ideowej europejskości”.

Przełom w cyklu Saturn-Neptun, koniunkcja tych planet, przynosi wzrost odnawiającej oddolności, więc dojście do głosu treści i potrzeb, które nie mogły przebić się w starym czasie. Może okazać się, że takie treści wreszcie się ujawnią.

Rosja

Rosja jest w fazie sklerozy, podobnej do tej, w jaką popadła za późnego Breżniewa i jego krótkich następców. W tamtym cyklu Saturna-Plutona, wkrótce po koniunkcji obu planet (1982), jęto się reform („pierestrojki”), co zgodnie z zasadą Tocqueville’a doprowadziło reżim do utraty sterowności i w końcu do rozpadu – podczas następnego wielkiego światowego tranzytu, to jest koniunkcji Saturna i Neptuna w r. 1989.

Jest prawdopodobne, że teraz też przyjdą próby reform, które (niezgodnie z zamiarem reformatorów) na wiele lat wprawią Rosję w tektoniczne wstrząsy. Jeden z wariantów, który przychodzi na myśl, jest taki, że decyzyjna grupa („skrzydło”) w obrębie aparatu władzy zechce skończyć z ulubioną przez Putina, Szojgu i Ławrowa drogą państwa zbójeckiego, rogue state. Wyliczą mianowicie, że i Rosji i im samym bardziej będzie opłacało się ustalić granice, zawrzeć traktaty z sąsiadami, przestać drażnić międzynarodowe otoczenie, za to oprzeć się na biznesie w majestacie prawa, co przetransformowałoby Rosję z politycznego szulera w ceniony filar światowego porządku. Mówiąc jeszcze prościej, odpowiedniej grupie oficjeli może wyjść z rachunków, że Rosji wystarczy sam „czysty” biznes, bez szarpania współ-państw za kołnierze. Bardziej prawdopodobna w Rosji wydaje się taka dworska rewolucja niż oddolna. Akcje na rzecz autonomii lub nawet secesji regionów pojawią się jako skutek i część procesu. Taki lub inny ruch reform może zostać obudzony przez dolegliwości lub blamaże będące skutkiem ruchów i zaniedbań obecnej władzy. Początkiem niemożliwych do utulenia kłopotów może być np. próba wchłonięcia Białorusi lub kolejna pełzająca wojna z Ukrainą. Do tego covid, aids, bieda i niemożność na prowincji, ucieczka kadr za granicę, a w sumie brak rezerw, brak zasobów, bez których nie da się robić imperium. Więc akcja wychodząca z wnętrza klasy rządzącej pod hasłem: „koniec awantur, dbajmy o solidność firmy Rosja” wydaje się prawdopodobna. Ale brak rezerw-zasobów przy sklerotycznym zastoju... przywróci okoliczności podobne do tych, przez które w poprzedniej odsłonie padł Gorbaczow.

Czy Polska zyska na koniunkcji Saturna i Neptuna, 2025-26?

Podczas poprzedniej koniunkcji Saturn-Neptun sytuacja Polski zmieniła się diametralnie i na korzyść. Uzyskaliśmy narodową i społeczną wolność, odłączyliśmy się od Rosji, weszliśmy na drogę normalnego społecznego funkcjonowania zamiast narzuconych przez Moskwę „leninowskich” szaleństw. Wróciliśmy do Europy. Nastał okres geopolitycznej pauzy, wolny od zewnętrznych zagrożeń. Saturno-plutonia (obrót cyklu Saturn-Pluton) lat 1983-2019, ale liczona dopiero od koniunkcji Saturn-Neptun, czyli okres 1989-2019, była naszym prawdziwym Złotym Wiekiem – zwłaszcza gdy porównać tamten czas z przeszłością, a Polskę z mniej szczęśliwymi narodami (jak dawna Jugosławia, Serbia, Ukraina, czy Syria lub Irak).

Pozytywne zwroty, zwroty na lepsze, następowały także w następstwie i skutkiem dwóch wcześniejszych dwudziestowiecznych koniunkcji S-N. Dzięki załamaniu i bezwładowi Rosji w r. 1917 odzyskaliśmy niepodległość, zbudowaliśmy własne państwo, i w tym sensie tamten moment był dla Polski fundamentalnym dobrodziejstwem. Ale również rok 1953, śmierć Stalina i odwilż pod Chruszczowem dały Polsce spory kawał „dobrego”. W końcu lepszy jest autorytarny reżim, nawet głupi i nieudolny, od okupacyjnego zarządzania przez terror.

Porównując tę krotką serię: 1917, 1953, 1989 – dochodzimy do wniosku, że poprawa losu i sytuacji Polski synchronicznie z koniunkcjami Saturn-Neptun, a na planie ziemskim skutkiem słabnięcia (nawet jeśli jest przejściowe) i przepoczwarzania się Rosji – wydaje się czymś regularnym, constans. Może więc wkrótce okazać się, że i w najbliższą przyszłość, czyli w lata 2025-26 możemy patrzeć z optymistyczną nadzieją.

Ale jest pewna niedogodność, pewna krótkość, shortage. Oto Polska w latach 2025-26 będzie w niekorzystnej fazie własnego cyklu Saturna. Cykl ten trwa około 29 lat, a jak przejawiał się w historii dotąd, odsyłam do artykułu „Cykl Saturna w historii Polski (4): Skąd się Polska wzięła?” i poprzednich oraz innych z serii „Cykle astrohistorii”. W 1989 roku Polska w tym cyklu była w fazie górki, wzlotu, i wchodziła w siedmiolecie sprzyjające odrodzeniom i wracaniu do „starych dobrych tradycji” – co rzeczywiście wtedy nastąpiło. Tym razem, w r. 2025, wchodzi w fazę chaosu i politycznych awantur. (Chociaż trudno wyobrazić sobie większy chaos i awanturnictwo niż to, które dzieje się teraz.) W poprzednich obrotach polskiego cyklu Saturna tej fazie odpowiadały (przeglądając czas wstecz), kolejno: *od 1995 okres rozchwiania państwa za rządów lewicy od prezydentury Kwaśniewskiego, z ówczesnym panoszeniem się gangsterów jawnych i urzędowych; *od 1967 okres późnego Gomułki z ówczesnymi ekscesami antysemickimi i panoszeniem się „narodowych komunistów” Moczara; *od ok. 1937, końcówka II Rzplitej, następnie wojna, klęska i dwie okupacje. Teraz potrzeba byłoby niewiarygodnie sprawnego rządu, by pokierować krajem w okresie kolejnej pomyślnej koniunktury międzynarodowej (sci. rosyjskiej) przy jednoczesnej tendencji do wewnętrznego zrewoltowania.