Głównie w Polsce i Węgrzech wystąpiła reakcja na akces do Unii Europejskiej – czy dlatego, że oba te narody uformowały się jako „narody panów”?
Czy nie jest tak, że głównie w
Polsce i Węgrzech wystąpiła reakcja na włączenie do Unii
Europejskiej – dlatego, że oba te narody uformowały się w
historii jako Herrenvölker,
tzn. „narody panów”?
Kiedyś jadąc przez Węgry wpadłem na
to, dlaczego historia tamtego kraju jest/była tak pokrętna, że
Węgry parę razy doznawały kolapsów, jakby zapadały się do
środka? Jak puste naczynie, skorupa, poddane zbyt wielkim naciskom?
Odpowiedź była taka: bo Węgry – historyczne Węgry jako Korona
Węgierska – były właśnie puste w środku. Ich cywilizacyjna
zawartość mieściła się pierścieniem na pogórzach, na obrzeżach
gór otaczających Kotlinę Panońską, podczas gdy centralne równiny
pozostawały niedoludnione, nieproduktywne i po prostu... puste, jak
zaświadcza nazwa tej krainy, po węgiersku puszta, czytaj
(fonetycznie) „pusta”, co oczywistą pożyczką słowiańską o
tymże znaczeniu.
Co było odpowiednikiem tej
geopolitycznej słabości u Polski? Odpowiem, ale najpierw dygresją
to samo dla Niemiec. Geopolityczną słabością Niemiec była ich
ekscentryczność. Brak wspólnego środka. Takiego, jakim dla
Francji były żyzne i miasto- i państwo-twórcze równiny na
północy w dorzeczach Sekwany i Loary, a dla Anglii podobnie
korzystnie wyróżniony basen Tamizy. W Niemczech takich
gospodarczych – z razu intensywnie rolniczych – centrów było
kilka, ale każde obliczone na rozmiar prowincji, a nie wielkiego
państwa lub imperium. Więc od zachodu: równina nad dolnym Renem,
mniej więcej w dół od Kolonii – ale nadmorska jej część
odpadła uformowana w osobny naród-państwo Niderlandów. Równina
nad górnym Renem, gdzie pośrodku Strasburg, a u wylotu Frankfurt:
ale ta była rozrywana przez siły pobliskiego tensora francuskiego.
Żyzna Saksonia Górna między Harzem, Rudawami a błotami Łużyckimi:
co przeszkodziło jej stać się sercem Niemiec, nie odpowiem.
Powstała tutaj jedna znaczna stolica, Drezno, i druga czasowa
stolica kultury: Weimar. Stąd wyszedł Luter i jego reformacja, i z
nimi wspólny język niemiecki: ruch Lutrowy z Wittenbergi, język z
Drezna. Dlaczego jednak ten region nie wygenerował wielkiej
ogólnoniemieckiej stołeczności, zagadka. Obok były żyzne równiny
Śląska, ale tamten kraj był już zbyt peryferyjny. Chociaż
jeszcze bardziej peryferyjny Wiedeń tak! – przez wiele wieków był
kostolicą Niemiec, a właściwiej stolicą państwa, które daleko
wychodziło poza Niemcy i Niemiec zajmowało małą tylko część.
Wiedeń, i to była jego siła, miał bogate zaplecze żyznych gleb:
w Dolnej Austrii, na Morawach i zaraz za przełomem Dunaju w kraju
Kisalföld.
Dalej Praga: ze znakomitym zapleczem w Kotlinie Czeskiej, przecież
była jakiś czas stolicą cesarstwa. Pod Alpami równina Bawarska
gdzie Monachium. Na mapie widzi się więc co najmniej sześć
potencjalnych stołecznych regionów dla Niemiec, i tyleż głównych
miast tych regionów – najwyraźniej za wiele. W końcu stolicę
„zrobiono” na wydmach, lasach i błotach Brandenburgii, coś
jakby w Polsce zrobić ją w Ostrołęce. Ekscentryczność i
policentryczność Niemiec tłumaczy ich długie rozbicie
dzielnicowe, późne i dotąd niepełne zjednoczenie, i obecny ustrój
federalny we wszystkich trzech państwach niemieckich, licząc
Austrię i Szwajcarię.
Słabością Polski był brak
geograficznych granic. Prócz Karpat na południu – tam zasięg
państwa Polskiego trwał tysiąc lat nie drgając. Wszędzie indziej zasięg
państwa był umowny, zmienny, zależny od koniunktur, unii, od wygrywanych
i przegrywanych wojen; ale fizjograficznie niekonieczny. Wliczam tu unie
z W.X. Litewskim i wewnętrzną unię lubelską. Granica Państwa
Polskiego nie była fizyczna (nie miała fizycznego korelatu) –
była za to humanistyczna. Była granicą sięgania określonej
formacji społecznej. Ta formacja składała się z części
koniecznej, tzn. z właścicieli ziemskich i dysponentów zależnej
siły roboczej, ukonstytuowanych i uznających siebie jako szlachtę,
mówiących po polsku (lub przynajmniej aspirujących do tego) i
należących do Kościoła Katolickiego. Odstępstwa od tego wzorca
były czasowe, nie-dominujące i w końcu zanikały. Składała się
po drugie z części zamiennych lub wymiennych,
niekoniecznych, które – takie powstaje wrażenie, gdy patrzeć z
odpowiednio uogólniającej perspektywy – bywały dobierane ad
hoc. Jak popadło. Te niekonieczne i wymienne części „polskiej”
wspólnoty, to chłopi, których język, religia i inne oznaki
tożsamości były tamtym pierwszym „koniecznym” obojętne,
chociaż nieobojętne było czy łatwiej bądź z większym oporem
dają się zaprząc do swojej roboczej roli. Niekonieczne było
mieszczaństwo, które bywało mówiące po polsku, po rusku,
niemiecku, turecku wiary ormiańskiej, jidysz wiary żydowskiej. Oraz
mniejsze, mniej liczne składniki. Wszyscy oni, i ci wiejscy, i
miejscy robią wrażenie jakichś gast-arbeiterów, przybyszów
tolerowanych póki są użyteczni.
Jeśli społeczeństwa Trans-Albii,
„krajów załabskich”, patrząc z Zachodu, stały się od
renesansowej rewolucji handlu oceanicznego dwuwarstwowe, to Polskość
ograniczała się jedynie do tej wyższej bądź wierzchniej warstwy. Cienkość tej warstwy odpowiadała za ulotność czy powiewność państwa. Z
czego wynika dalej, że naród Polski z czasów I Rzplitej był narodem
warstwy wierzchniej-panującej, więc „narodem panów”, po
niemiecku Herrenvolk. Czy tych herrenfolków, Herrenvölker,
było w Europie więcej? Pierwszym skojarzeniem są Węgry, gdzie
podobnie węgierska szlachta lub arystokracja władała poddanymi
wielu języków i religii. Wśród Polaków i Węgrów bywały
podobne pretensje do jakiejś „istotowej” wyższości kulturowej
(i innej) nad subalternami. Podobna była późniejsza utrata terytoriów nie-etnicznych z punktu widzenia bardziej nowoczesnego
rozumienia narodu, tzn. terenów, gdzie wieśniacy mówili nie po
węgiersku (lub odpowiednio, nie po polsku).
Zanim kneź utnie puentę...
Proponuję zbadać, przyjrzeć się
temu, dlaczego właśnie Polska i Węgry, tzn. Polacy i Węgrzy, lub
raczej ich polityczni reprezentanci mają największe problemy z
akomodowaniem się do Europejskiej Wspólnoty Narodów? Być może
przyczyną jest ich nieprzepracowana autokolonialna herrenfolkowa
przeszłość, jakoś zawarta, okopana i otorbiona w ich (tzn. także
naszej) kulturze, w tej kultury kodach?
Związek między jednym a drugim na
pewno nie jest prosty. Ale może jest taki kąt, pod którym
ten związek widać?
Co jeszcze: dobrze wiem, że na terenie
tych dociekań jestem laikiem-amatorem. Tym bardziej czekam na
odkrycia i konkluzje fachowców. Być może ktoś to już dobrze
opracował, a tylko ja nie czytałem.
Co jeszcze bis: czy do wzoru, pattern,
herrenfolku, pasuje Serbia? Gdyby tak było, zgadzałoby się to z
jej, od 30 lat, rolą „czarnego Piotrusia” Europy.
Winieta: kitesurfing, niżej większy fragment.

Komentarze:
Polska, Węgry i Gruzja miały najwyższy procent szlachty (7-8%) w Europie. Nie wiem jak to było w przypadku Serbii. Stalin, było nie było Gruzin, otwarcie mówił, że w przypadku Polski i Węgier jest to przeszkoda we wprowadzaniu komunizmu. Znamy słynną jego wypowiedź, że komunizm pasuje Polsce jak krowie siodło.
No właśnie, pytanie, czy Polsce Unia Europejska też pasuje jak krowie siodło?
3.
2021-11-24 18:39:54.
Piotr Paprocki :
Szlachta zagrodowa jak samurajowie epoki Edo
W Japonii w czasie epoki Edo nie było wojen, a klasie samurajów zakazano uprawiać innej działalności zawodowej niż militarna. Na początku ery żyli dość dostatnie za swój przydział ryżu, ale dewaluacja cen sprawiła, że już pod koniec tego okresu klepali biedę. Wyróżniali się szablą, zupełnie jak szlachta zagrodowa, którą tylko tytuł i akcesorium wojskowe odróżniały od gburów, czyli bogatych chłopów. Taka ciekawostkowa analogia.
Szlacheckie korzenie mogły być przeszkodą we wprowadzaniu komunizmu ze względu na bunt przed zrównaniem z niższymi klasami, ale przecież w skład Unii Europejskiej wchodzą monarchie, więc nie wiem, czy te dwa przykłady można na tym gruncie porównywać. Jeśli już to raczej na zasadzie kompleksów narodowych według których lepiej być biednym, ale niezależnym, niż ustąpić z pozycji "moralnej wyższości" w imię korzyści gospodarczych. Swoją drogą, obecnie ten wątek widać aż zbyt dobrze w teatrze politycznym.
P.S.
Jeszcze jeden punkt analogii: jak samurajowie nie mieli już prawie nic, co by świadczyło zewnętrznie o ich tożsamości (czyt. nie ginęli w bitwach za swych panów), wtedy to najbardziej rozwinęła się kulturowa otoczka wokół ich drogi życia, bushido, wiersze etc. ... mechanizm psychologicznie podobny jak u ufologicznych sekt apokaliptycznych, których członkowie nawracali innych najgoręcej, kiedy samych ich tożsamość była podkopywana. Pewnie można by też tą analogię dostrzec w kulturze neo-szlachty.
4.
2021-11-24 19:23:48.
Micz :
Z Unią po drodze. #Wilk i Zając
Zdaje mi się, że jednak jest nam po drodze z Unią, ale nie po drodze z
Mitteleuropa, co już przewidział
Kot Mackiewicz (znowu wkleje) w 1956 - i jak to pogodzić? Ja odpowiedzi nie znam; jednak zdaje mi się, że z tym, jest tak troche jak z czymś innym ważnym tzn. wielu nie widzi - że Niemcy drenują Polskę i wymywają polską klasę średnią robiąc z niej ogromne sito, a Polacy tam harują w ich molochach za najmniejszą (wcale nie zadowoleni) + Polacy mają traume komunizmu (stalinizmu); i obecnie współistnieją w jednym ciele dwa narody praktycznie, już odrębne - jeden powstał w X w. drugi w 1944 roku. Problemy wewnętrzne i pogodzenie tego jest kluczowe.
Z nie-wiedzeniem tego i pomijaniem jest troche tak jak z tym, że każdego dnia do rzeźni ludzie posyłają miliony zwierząt, świń głównie, przechodzą gehennę, a mówić nie potrafią - nikt tego nie widzi. A dopiero zobaczy jak zacznie wracać własność prywatna (w PL), czyli kiedy za 10, 50, 100 lat? ...
5.
2021-11-24 20:22:55.
Radosław Sioma 
:
Nie wiem, jak to było na Węgrzech
ale ważne wydaje mi się to, że 1) Polska jest zacofana gospodarczo (skutek ostatnich 200 lat), 2) w niemałej mierze zniszczono jej inteligencję, co robiły nie tylko Niemcy i Rosja, ale też polscy nacjonalistyczni komuniści w 1968, a właściwie zaczęło się to tuż po wojnie, bo wskutek pogromu kieleckiego i powojennego antysemityzmu wyjechały też tysiące Żydów; to zresztą pogłębiały kolejne fale emigracji, np. po stanie wojennym, a teraz wyjeżdżają np. lekarze, ale i ludzie przedsiębiorczy, którzy robią kariery na Zachodzie. No ale mimo PRL-u (stan szlachecki zniesiono w Polsce w roku 1921, we Francji w 1795, choć są kraje unijne, gdzie zrobiono to jeszcze później, lub w ogóle (Wielka Brytania), a więc mimo PRL-u ciągle tkwimy w narracji po-szlacheckiej, z dziwnym kultem romantyzmu, którego 200-lecie będzie obchodzone w roku 2022. Jest tu jakaś dwubiegunowość, albo i kilka: jagiellońsko-piastowska, szlachecko-chłopska (pierwsze człony, to narracja, drugie, stan faktyczny), a może schizofreniczność. Zmierzam ku temu, że okoliczności zewnętrzne jakby utrwalały tę fantomową "pańskość", choć jednocześnie ją dyskwalifikowały i osłabiały realnie, i im bardziej ona słabła realnie, tym bardziej wzmacniała się jako fantazmat. Ale to takie moje przeczucie, bo też nie jestem specjalistą. I jeszcze jakaś taka intuicja, że to jest problem z władzą centralną, który jest jednak związany nie tylko z zaborami i PRL-em, bo z nią jest problem co najmniej od rozbicia dzielnicowego i nigdy nie była w Polsce silna. Nigdy nie było władzy świętej na wschodnią modłę, jak car w Rosji, ale też nie udało się stworzyć silnej władzy laickiej, państwowej, królewskiej. I mam wrażenie, że przyczyny są i wewnętrzne, i zewnętrzne. "Taka gmina".
6.
2021-11-24 21:12:11.
Micz :
wszystko to metafora
ciągle tkwimy w narracji po-szlacheckiej, z dziwnym kultem romantyzmu, którego 200-lecie będzie obchodzone w roku 2022
Dziedzictwo polskiego romantyzmu jest nie-odkryte, materializm PRLowski, obecnie konsumpcjonizm zakopał to - w szkołach nic nie uczą, jakiś dat i formułek bezsensownych, nikt nic nie wie - o niczym. A romantyzm polski prawdziwy to jest fenomen na skale światową - byle-by nie czytać Mickiewicza, tylko Libelta (filozofie), Cieszkowskiego, Krasińskiego - to koncepcje, które chciały zrobić z ludzi arystokratów ducha, z każdego. Nawet Genezis z Ducha, Słowackiego, aby tego materalizmu się pozbywać gołego. Może powstało-by lepsze społeczeństwo.
To szlachectwo, chłopstwo to tylko metafory, mamy XXI wiek, a nie XVIII - a ludzie nadal to traktują jak biologie - to jest tragiczne, i to wielka porażka. Patrząc metaforycznie/umysłowo, trzeba uszlachetniać chłopów, a nie zchłopić-szlachcica.
7.
2021-11-25 12:27:19.
Wojciech Jóźwiak 
:
Europa Środkowa, Mitteleuropa, Central Europe
Kilka linków wklejam dla przypomnienia tematu:
Mitteleuropa po nowemu – niemiecka gra o sumie dodatniej? Konrad Popławski, Ośrodek Studiów Wschodnich. 21 grudnia 2019
Powrót Mitteleuropy. Niemiecka dominacja czy polski kompleks? Konstanty Pilawa. 20 marca 2018
Mitteleuropa. Mateusz Dudek. 29/11/2013
Teksty wprawdzie pisane w starej epoce, przed Covidem (pocz. 2020) i przed konfliktem granicznym z BY, lato-jesień 2021, a trzeci tekst jeszcze przed rządami PiSu 2015* -- ale może coś z tamtych rozważań zachowuje aktualność.
Założycielska dla "Mittleuropy" książka Friedricha Naumanna, 1915, jak się wydaje, dotąd w PL nieprzetłumaczona?
*Współ-astrologom dodaję, że:
Covid pocz. 2020 = koniunkcja Saturn-Pluton i początek nowego obrotu tego fundamentalnego dla historycznych przemian cyklu.
Konflikt graniczny z BY, lato-jesień 2021 = kwadratura Saturn-Uran, sprzyjająca akcjom "
Acting-out": "zróbmy coś na Boga!".
Wygrana PiS 2015 = kwadratura Uran-Pluton, rewolucja i destrukcja.