Obserwowanie świata progresywistów, liberałów i lewicowców zmagających się z tak zwanym marszem niepodległości (który jest naturalnie jedynie symbolem szerszego problemu narastania wielu innych niepokojących zjawisk), jest przeżyciem o tyle trudnym, że nurty wymienione jako pierwsze co do zasady negują, że ludzie mogą być tak głupi, tak źli, tak ulegać niskim pobudkom, ksenofobii, nienawiści i ostatecznie głupocie. To samo ma zresztą miejsce w kontekście ruchów antyszczepionkowych czy denializmu klimatycznego. Nie bardzo widzę, jak można wybrnąć z tego problemu i fakty pokazują, że owa progresywno-lewicowo-liberalna strona nie ma żadnego pomysłu na jego ugryzienie. Może tylko strofować (wy chamy!) lub drwić (krużganki w miejsce kaganków!). Są to oczywiście działania przeciwskuteczne i jedynie wzmacniają siłę konglomeratu narodowców, katolików, populistów, wzrastających w siłę antynaukowych sekt i odurzonych rozdawnictwem (tak sumiennie wspartym przez lewicę) mas. Jak bowiem zwalczać, czy choćby przeciwdziałać czemuś, czego istnienie się neguje? Pozostaje wyparcie, sygnalizowanie cnoty i obarczanie się winą za zastany stan rzeczy wewnątrz własnego bloku. A tamci? Tamci tworzą konsekwentnie całość rzeczywistości. Rzeczywistości, w której nikt nie będzie się śmiał z działacza mylącego kaganek z krużgankiem, czy ministra nazywającego „laboratorium” „labolatorium”. Tamci bowiem już w pełni panują nad językiem i mogą go używać całkowicie arbitralnie. W istocie rzeczy robią to również postępowcy, tyle że ich arbitralny język działa jedynie w obrębie własnych struktur, a w obrębie innych o tyle tylko, że jest bezpośrednim paliwem dla odradzającej się faszystowskiej siły ludu domagającego się prawd prostych, czytelnych i wspólnych. Ludu, który nie musi podporządkowywać się słownikom, encyklopediom, logice czy jakiemuś tam savoir-vivre’owi. A czyż nie o to chodziło?
Oryginalnie na FB Autora, www.facebook.com/andrzej.gasiorowski.12, 11 listopada 2021, 19:24
Zdjęcie: Wikipedia.