O semantycznym zakleszczeniu się lewej strony sporu.
Obserwowanie świata progresywistów,
liberałów i lewicowców zmagających się z tak zwanym marszem
niepodległości (który jest naturalnie jedynie symbolem szerszego
problemu narastania wielu innych niepokojących zjawisk), jest
przeżyciem o tyle trudnym, że nurty wymienione jako pierwsze co do
zasady negują, że ludzie mogą być tak głupi, tak źli, tak
ulegać niskim pobudkom, ksenofobii, nienawiści i ostatecznie
głupocie. To samo ma zresztą miejsce w kontekście ruchów
antyszczepionkowych czy denializmu klimatycznego. Nie bardzo widzę,
jak można wybrnąć z tego problemu i fakty pokazują, że owa
progresywno-lewicowo-liberalna strona nie ma żadnego pomysłu na
jego ugryzienie. Może tylko strofować (wy chamy!) lub drwić
(krużganki w miejsce kaganków!). Są to oczywiście działania
przeciwskuteczne i jedynie wzmacniają siłę konglomeratu
narodowców, katolików, populistów, wzrastających w siłę
antynaukowych sekt i odurzonych rozdawnictwem (tak sumiennie wspartym
przez lewicę) mas. Jak bowiem zwalczać, czy choćby przeciwdziałać
czemuś, czego istnienie się neguje? Pozostaje wyparcie,
sygnalizowanie cnoty i obarczanie się winą za zastany stan rzeczy
wewnątrz własnego bloku. A tamci? Tamci tworzą konsekwentnie
całość rzeczywistości. Rzeczywistości, w której nikt nie będzie
się śmiał z działacza mylącego kaganek z krużgankiem, czy
ministra nazywającego „laboratorium” „labolatorium”. Tamci
bowiem już w pełni panują nad językiem i mogą go używać
całkowicie arbitralnie. W istocie rzeczy robią to również
postępowcy, tyle że ich arbitralny język działa jedynie w obrębie
własnych struktur, a w obrębie innych o tyle tylko, że jest
bezpośrednim paliwem dla odradzającej się faszystowskiej siły
ludu domagającego się prawd prostych, czytelnych i wspólnych.
Ludu, który nie musi podporządkowywać się słownikom,
encyklopediom, logice czy jakiemuś tam savoir-vivre’owi. A czyż
nie o to chodziło?
Oryginalnie na FB Autora, www.facebook.com/andrzej.gasiorowski.12, 11 listopada 2021, 19:24
Zdjęcie: Wikipedia.

Komentarze:
1.
2021-11-12 15:52:06.
Wojciech Jóźwiak 
:
Jak grać w szachy z wywracającymi stół?
Coś w tym jest. Być może rozkwit demokracji na Zachodzie, w tym swobody mówienia, co się myśli, nastał około 1948 roku dlatego, że tamtejsi faszyści zostali pobici. (Przez wojska USA w końcówce II WŚw.) Czy gdzieś faszyści oddali władzę, ponieważ przegrali demokratyczne wybory? Pytanie jest serio, bo nie znam na tyle całej historii.
2.
2021-11-15 14:39:52.
JSC :
W Hiszpanii ostał się Franco...
zatem nie powiedziałbym, że został taki rozjechany.
3.
2021-11-15 16:54:57.
Piotr Paprocki :
Tolerancja sytuacji niedomkniętych
jest dla mnie czynnikiem, który jest w stanie wyróżnić od siebie progresywistów vs. powiedzmy blok konserwatywno-parafaszystowski. Część społeczeństwa woli proste narracje, a część wie, że nie da się w nich w uczciwy w sensie racjonalny, sposób zamknąć rzeczywistości. To zresztą też silnie kulturowy czynnik, opisał go chociażby Hoefstede w swoim modelu wymiarów kulturowych. Problem pojawia się, gdy każda strona stara się wygrać wybory, wobec tego chcąc nie chcąc musi przemówić do "prostego ludu", prostymi symbolami. Ostatnio w programie Polityczne Michałki na rp.pl była mowa o tym jak blok opozycyjny stara się podkreślić związek PiSu ze skrajną prawicą, by dzięki temu stworzyć większe niezdecydowane centrum.
Co do procesu historycznego, to patrząc na to szerzej, myślę, że silnie autorytarne rządy często zwyczajnie zapadają się pod własnym ciężarem. Często gdy już brakuje przywódcy lub głowa jest zbyt absurdalnie skorumpowana. Przypuszczam, że nie może być inaczej, skoro cechą takich rządów jest ignorowanie realnych potrzeb społeczeństwa (w przeciwieństwie do np. emocjonalnych, bo często na początku drogi takiego systemu stoją wielkie obietnice), brak sprzężenia zwrotnego, które umożliwia dostosowanie się do zmieniającej się sytuacji.
Geert Hofstede! Dzięki za przypomnienie jego siatki znaczeń. Przyda się.
clearlycultural.com/geert-hofstede-cultural-dimensions/