Penroza czytam do poduszki. Na szafce przy tapczanie trzymam jego dwie książki: „Droga do rzeczywistości” i „Moda, wiara i fantazja w nowej fizyce Wszechświata”. Tę drugą już przeczytałem ciurkiem i teraz wracam do ciekawszych miejsc. Tę pierwszą mam kupioną kilkanaście lat wcześniej, ale czytana tylko na wyrywki i teraz eksploruje ją na zmianę z „Modą”. O Penrozie pisano w zeszłym roku, kiedy dostał Nobla za, upraszczając, czarne dziury. Ja o nim nic nie wiedziałem do lat 1990-tych, kiedy zaczęto u nas go wydawać i jego książki uderzyły mnie swoją jasnością i bijącym zeń entuzjazmem autora, przeciwieństwo (a) drętwej hermetyczności bądź (b) nachalnego wodolejstwa, które przeważają w literaturze okołofizycznej. Penrose uwiódł mnie przecież nie tylko tym, bo tym mianowicie, że celował prosto w najgłówniejszy problem nawet nie fizyki, co nauki jako takiej; w problem: czym jest świadomość i jaki jest jej związek z fizyką i z materialnym surowcem, w którym się realizuje? Penrose nie bał się jasno stwierdzić: nie wiem! Nie wiemy, nie wiadomo. Ale to, że już wiemy, czym nie jest, jest w najwyższym stopniu fascynujące. Twierdził, że wiadomo, czym świadomość nie może być: nie może polegać na działaniu automatów Turinga. A więc nie może jej wykonać program komputerowy. Jak więc jest możliwa? Bo przecież jest, sami jesteśmy na to dowodem. Penrose odpowiadał: bo ma coś wspólnego z kwantami i z grawitacją. Nie znamy kwantowej teorii grawitacji. A właśnie jest nadzieja, że ta teoria wyjaśni zagadkę świadomości. Nawet – wespół z Stuartem Hameroffem, psychologiem i anestezjologiem – wskazywał na przypuszczalne miejsce, gdzie w mózgach działa nasza kwantowa świadomość: nie w neuronach i synapsach, jak sądzi mainstream, tylko głębiej: w mikrotubulach, białkowych wypełnionych wodą rurkach subkomórkowych. Hipoteza Penrose’a-Hammeroffa o istnieniu kwantowej koherencji (czyli trwaniu stanów kwantowych w kompleksach większych od pojedynczych atomów i ich wiązań chemicznych) w mikrotubulach, była zarówno krytykowana jako coś z gruntu niemożliwego („bo mózg jest zbyt ciężki, zbyt gorący i zbyt zaszumiony...”), jak i znajdowano doświadczalne argumenty na jej poparcie. Tak, że dotąd nie wiadomo: pomysł został rzucony, lecz okazał się zbyt ciężki do podjęcia dla nauki XX i XXI wieku.

Roger Penrose, właściwie sir R.P., w tym roku skończy 90 lat. Urodził się 8 sierpnia 1931, godzina niestety nieznana. Narysowałem jego urodzeniowy kosmogram przyjmując, że w lutym 1967, kiedy mając 36 lat opublikował swoją pracę o twistorach, Saturn przechodził przez jego urodzeniowe Medium Coeli. (Podczas przejścia Saturna przez MC ludzie często dokonują swoich największych osiągnięć. Tak było z Marią Curie, która wtedy odkryła polon.) Wychodzi ascendent w Raku i Pluton na ascendencie, Saturn na descendencie. Czemu nie? Księżyc wypada w Bliźniętach, co tłumaczyłoby jego wszechstronne zainteresowania i talent literacki, za to Merkury w Pannie wyjaśnia jego zmysł matematyczny. Księżyc ma pozycję 0°52’ Bliźniąt: tu wolałbym, żeby był trochę dalej, czyli bliżej 4°17’ Bliźniąt, ponieważ w tamtym punkcie (harmonicznym siedmiokrotnym ziemnym) skupiają się zdolności geometryczne, wgląd w przestrzeń – a tę cechę Penrose ma niebywałą, aż nadludzką.

Aha, co to jest twistor? Twistory, które wynalazł Penrose za młodu, tworzą przestrzeń, która jest bardziej podstawowa niż nasza zwykła przestrzeń 3-wymiarowa, a także bardziej podstawowa niż Einsteinowska pogięta grawitacyjnie czasoprzestrzeń. Zamienić myślenie (o fizyce) przestrzenią lub czasoprzestrzenią zwykłą na myślenie twistorami, to tak, jakby wyjść z „rzeczywistości” filmu lub gry, nawet tej 3D, z „rzeczywistości” ekranu – i stanąć obok, widząc instalacje, które pikselom na ekranie każą się przesuwać. Twistor nie jest punktem w przestrzeni: jest osią przyczynowo-skutkową. Można utożsamić go z funkcją falową kwantowej cząstki. (Jak dotąd jednak ta cząstka ma ograniczenia: musi mieć spin i nie mieć masy spoczynkowej. Takich cząstek nie ma, ale jest to przybliżenie cząstek rozpędzonych do prędkości bliskich światła.) Twistor jest nielokalny, podobnie jak nielokalny jest trójkąt Penrose’a, rysunek pokazuje, co to.

Penrose triangle

Czytając Penroza marzę, że w przyszłej fizyce, obok kwantowo-grawitacyjnej teorii świadomości, znajdzie się miejsce na kwantowo-grawitacyjną astrologię.

Ilustrację w winiecie wziąłem z wideo *IMPOSSIBLE* Penrose Triangle Puzzle by Tony Fisher (amazing optical illusion).