Wojciech Jóźwiak 2024
Wojciech Jóźwiak .PL

2021-07-16

Title img Przed-nowoczesna psychoanaliza

Psychoanaliza czyni wrażenie reakcji. Ruchu myślowego, który wcale nie torował dróg nowoczesności, ale był reakcją przed-nowoczesności na nowoczesność.

Chyba jednak psychoanaliza należy do przed-nowoczesności. Bo co było przed nowoczesnością? Przedłużone średniowiecze. Przedłużony feudalizm. W tamtej formacji człowiek był do bólu uwikłany w kategorie biorące się z jego urodzenia, pochodzenia. Należał do pewnego stanu: był arystokratą, mieszczaninem bądź chłopem. Był z duszstajni Kościoła – albo był Żydem. Łatwo też odkryto, że stanem może być urodzenie w czarnej-afrykańskiej skórze. Lub brązowawej indiańskiej, lub jeszcze jakiejś innej. Oraz był ze stanu mężczyzn – albo kobiet. Płeć też miała właściwości stanu.

To zaczęło się zmieniać, ale nie tak, żeby był jakiś jeden moment rewolucji nowoczesnościowej. Zmiany i początki myślenia w nie-przed-nowoczesnym stylu następowały małymi tafelkami, jak tafelkami łamie się lód na topniejącej rzece. Francuska rewolucja ogłosiła „wolność-równość-solidarność” (oryginalnie użyto słowa „braterstwo”), ale długo później panoszyli się arystokraci, dynaści i mniejsi dziedziczni panowie. Maria Curie odkryła rozpad pierwiastków, ale długo jeszcze odmawiano równości kobietom, także tym najzdolniejszym – w książce „Czym jest seks?Alenki Zupančič wciąż straszą echa tamtej dyskryminacji i to jako wciąż aktualna (z punktu widzenia autorki) propozycja. Czarni, jak słychać, wciąż nie mogą się dobić, żeby w różnych krajach nie patrzono na nich jak na rarogi. („Legalne” jest lub „wypada” mieć kręcone włosy, ale ciemniejsza skóra jest „nielegalna” i mieć ją – „nie wypada”.)

Prócz uwikłania w stan (w urodzenie) człowiek przed-nowoczesny był uwikłany w przesądy. Przesądy, które ograniczały jego umysłową samodzielność. Nie był pewny – był niepewny – swoich władz sądzenia. Od myślenia, decydowania, orientowania w świecie byli zawsze lepsi od niego, gotowi go w tym wyręczyć. Był i miał być jak dziecko, jak istota niedojrzała. Bezradny wobec uprzedzeń, afektów i nieumiejętności zrozumienia siebie. Tu zmiany też następowały małymi łamanymi tafelkami, dobrym przykładem jest, z jakimi oporami nie tyle przyznawano, co wydzielano – niby lekarstwo mogące zaszkodzić w pozareceptowych dawkach – prawa wyborcze.

Na tym tle psychoanaliza – Freud, Jung, Lacan – czyni wrażenie reakcji. Ruchu myślowego, który wcale nie torował dróg nowoczesności, ale był reakcją: reakcją przed-nowoczesności na nowoczesność. Psychoanaliza odgrzewała stare kotlety: i model przynależności do stanu, chociaż tutaj postawiono na stany określone przez płeć; znaczna część dyskursu psychoanalizy ma za temat: „kobiety są jakieś inne, dziwne i dlaczego?” – i model człowieka jak dziecko, człowieka-infantyla; faktycznie psychoanaliza tworzyła model, w którym człowiek nigdy nie dorośleje, nigdy nie jest odpowiedzialny. No może prócz Carla Gustava Junga, który, jak domniemywa się, jako jedyny (z ludzi w ogóle) osiągnął cel swojej psychoanalizy, indywiduację.


Właściwie to tyle.

Psychoanaliza (dla „nas”) sama jest symptomem.

Afirmantów psychoanalizy pocieszę, że były inne i wśród nich gorsze reakcje przed-nowoczesności na nowoczesność, jak choćby nacjonalizm albo komunizm. Ale prócz tamtych reakcji wielkich i strasznych zdarzają się pomniejsze, karłowatsze, jak mania na punkcie menstruacji, która gdzieś z tropików przyszła do nas na fali New Age pojazdem kręgów kobiet. (Polecam tu „Rozwój kobiecy czy męski - problem przeważnie pozorny” Marii Kojoty, 2009, w Tarace.)


Winieta: rozgwiazda Fromia milleporella. Większy obraz»

Komentarze: