Wojciech Jóźwiak .PL

Title img Jadąc aż do Babadagu i nawet dalej

Dobrudża, jej krajobrazy i osobliwości. Pusto i fermy wiatraków. Samotne góry hercyńskie. Słowiańskie nazwy. Rzymskie ruiny.

Miasteczko Babadag zostało zaklęte w opowieści Andrzeja Stasiuka pt. „Jadąc do Babadag”. (Dlaczego nie odmieniamy? Gdzie jest granica między odmienianymi a nieodmienianymi nazwami?) Nazwa turecka i znaczy, jak się wydaje, „Góra ojca”. Dla naszego ucha coś jest pociągająco osobliwego w jej jakby dziecięcej echolalii. Ja o istnieniu Babadagu i jego turectwie dowiedziałem się z „Poznaj Świat” mając lat dziesięć lub mniej. Też z tamtego zasłużonego pisma dowiedziałem się o Ada Kale, innym tureckim mieście w Rumunii na wyspie na Dunaju, dziś nieistniejącym, bo zalanym od zapory.

Ale na razie: jedziemy. Z Târgoviște w korkach na szosach do autostrady, obwodnicą omijamy Bukareszt (nie mieliśmy w planie zaglądać do stolicy), aż do Dragaliny, gdzie przerzucamy się na szosę (niżej klasy) od Slobozii do Giurgeni, gdzie jest most na Dunaju.

Krajobraz się wypłaszcza, aż znajdujemy się na zupełnie płaskiej po horyzont równinie, na Stepie Wołoskim. Osiedla rzadkie, niezamieszkane przestrzenie pomiędzy nimi rozległe, pustać wciągająca umysł. Aż dziwne, że kraina ta nie jest romantyzowana tak jak bratnia puszta węgierska. Im dalej, tym puściej, i jak powtarzam zza kierownicy, „coraz dziwniej”. Coraz bardziej czegoś brakuje: drzew, zabudowań, znajomych punktów dla oparcia oka. Coraz trudniej odgadnąć, co tam jest uprawiane, a może nic, może to właśnie szczery step już? Niepostrzeżenie okolica staje się wilgotna, nawet mokra – tak, bo tu jest nisko i zbliżamy się do Dunaju. Szosa kluczy jakby szukała tej rzeki. Jest i most. Przejeżdżamy podziwiając rzekę – faktycznie, Dunaj jest wielki, szerszy ze dwa razy od Wisły w jej dolnym biegu, powiedzmy pod Grudziądzem. Żeby bliższej mu się – Dunajowi – przyjrzeć, zaglądamy do miasteczka Hârșova (czytaj Chyrszowa), już na prawym, wschodnim dobrudżańskim brzegu. Upał. Był jeden z najcieplejszych dni z całej naszej trasy, do 35, 36 stopni, w słońcu więcej. Szczęśliwie wiatr był i bardzo suche powietrze.

W starożytności w Hârșovie był fort rzymski zwany Carsium. Dzisiaj zabezpieczona ruina. Dzikie lub zdziczałe gołębie Columba livia się gnieżdżą tu jak na Krecie. Upał też taki jak tam.

Babadag
Wapienne skały, za siatką resztki muru Carsium Castra.

Babadag
Dunaj pod Hârșovą. Gliniaste dno. Na płyciznach żaby. Pojedynczy kajakarz. Ruchu nie ma, statków, barek. Ale to pół Dunaju. Drugie pół za wyspą w głębi.

Z Hârșovej na Tulczę (Tulcea). Równina wznosi się. Pustka wielka. Dziesiątki kilometrów bez osiedli, bez drzew, bez lasów ani wody, najwyżej jakieś punkty utrzymania maszyn rolniczych. I coś dochodzi w krajobrazie, czego niestety nie sfotografowałem: wiatraki. Elektrownie wiatrowe. Stoją i jest ich coraz więcej i gęściej. Blisko i daleko. A wcześniej w Transylwanii dziwiłem się, że nie mają wiatraków. Stopniowo wyjaśniało się, dlaczego: bo zamkniętej górami Transylwanii nie ma wiatru! Deszcz owszem pada, ale wiatr się wytłumia. Za to Dobrudża, blisko morza, w dodatku leży na szlaku ustawicznych wiatrów, które przeciągają nad ta wyżyną znad Ukrainy i skracają dalej na południe, tworząc mocny strumień przez Morze Egejskie aż do Krety. (Druga raz ta Kreta. Faktycznie, skojarzenia z Kretą pojawiały się tam, w Dobrudży.) Rumuni więc, jak widać, zabudowali wiatrakami tylko Dobrudżę, zapewne dobrze to wybierając.

Zmienia się krajobraz. Nie na wiatraki patrzymy, tylko na lasy, które wynurzają się z przodu. Droga robi się kręta i zjeżdża w dół. Po obu stronach doliny lasy i nagle znajdujemy się w górach, do których zjechaliśmy z wcześniejszej równiny w dół. Góry Dobrudży, chociaż słabo widoczne na mapach, bo nie przekraczają 500 m nad poziom morza, więc nie sięgają do nich brązowe „górskie” poziomice, to jednak są najprawdziwszymi górami. Niektóre mają ostre szczyty, i te są zwane po rumuńsku vârf (z rodzajnikiem: vârful). Dziwiłem się temu słowu, aż znalazłem, że to nasz słowiański wierch! Pomogła mi wyczytana gdzieś informacja, że na Bałkanach w tamtejszych językach „ch” mieszało się z „f”. Zbudowane z granitu, sfałdowane w fazie hercyńskiej jak nasze Sudety lub sąsiedzki Harz lub Schwarzwald, jak góry Walii, jak sierry Hiszpanii. Wiekiem, budową i eksteriorem pasują do Zachodniej Europy, do jej rozległej krainy przed-alpejskiej. Tu zagubione pośród młodszego, bardziej ekspansywnego, nachalnego wręcz Fałdowania Alpejskiego. Taka drobna hercyńska miniaturowa wyspa między Alpidami a multimiliardoletnią nieruchawą Baltiką, czyli płytą Ukraińsko-Fińsko-Rosyjską.

A tu te góry, ich próbka. Nazwałem je „Beskidy Babadaskie”, bo tutaj jeszcze bez ostrych vârfów, a do Babadagu się zbliżamy:

Babadag

Babadag

W dolinie przed Babadagiem zatrzymał nas taki oto witacz:

Babadag

Slava Rusă! A obok w rosyjskiej cyrylicy: Русская Слава. Co to jest? A poprzednia wioska nazywała się Slava Cercheză, jakby „Sława Czerkieza”. A tutaj „Sława Ruska”. Co tam robią Rosjanie, wyjaśniło się. Mieszkają tu Lipowanie, starowierzy, którzy przed kościelnymi reformami Piotra I uciekli do Turcji – czyli do Dobrudży. W Ignacu zbudził się duch etnografa – w końcu jest zawodowym badaczem pograniczy wschodniej Słowiańszczyzny, postanowił ich znaleźć i spotkać in situ. Okazało się, że nie musiał długo czekać.

Czy w „Sławie Czerkieskiej” mieszkali Czerkiesi? Tego nie dowiedzieliśmy się. Co znaczyła ta „Sława” doczytałem dopiero po powrocie: oto rzeczka w tej dolinie nazywa się Slava. Czy rzeka był pierwsza tak nazwana, czy obie wsie, tego już nie doszliśmy.

Rumunia jest pełna nazw słowiańskich, jak ich język słowiańskich słów. Rumuński jako taki ma brzmienie słowiańskie, słowiańską fonetykę. Ma nasze (też ukraińskie lub rosyjskie) „y”, pisane â lub î; i ma bułgarskie ъ pisane ă, wymawiane jak ə. Tę samogłoskę mają u nas Kaszubi i piszą ë. Turda, gdzie zatrzymaliśmy się byli na dwa dni, to słowiańska Twarda lub Twierdza. Jedno z siedmiu oryginalnych miast Siedmiogrodu nazywa się Bistrița, swojska Bystrzyca, od równobrzmiącej nazwy rzeki, nad którą. Bukareszt leży jak wiadomo nad rzeką Dîmbovița, czyli Dębowica. Tu polskie ucho staje na baczność! Bo ta nazwa wzięta od Słowian w czasach, kiedy mieli jeszcze nosówki ą, ę – które wszędzie poza polskim zanikły. A więc Rumuni lub pra-Rumuni musieli zejść się z bardzo pierwotnymi Słowianami! Wierzę, chociaż nie znam literatury, która by mnie w tej wierze utwierdzała, że Rumuni, przez Słowian zwani Włochami-Wołochami, gdy przybyli w Karpaty i ich przedgórza, znaleźli tu starszą ludność osiadłą (inną niż koczowniczy przechodnie, jak Goci lub Awarowie), którą byli Słowianie. Być może z ich języka – z rumuńskiego, patrz vârf, z jego dialektów i z jego starszych zabytków przed romanizującymi reformami – dałoby się wyekstrahować osobny język, nazwijmy go tak, „dako-słowiański”? Może ktoś już to zrobił?

W Babadagu stoją meczety i minarety, i grobowce muzułmańskich ważnych osób; jacyś Turkowie tu żyją do dziś. Ale my w drogę, bo Ignacy zabukował noclegi na kolejne dwie doby dalej w miasteczku Jurilovca. Oczywiście, znów słowiańszczyzna, bo cyrylicą to Журиловка. Żuryłowka. Kim był ów Żuryłow, od którego nazwano owo?

Słowiańskie nazwy tkwią w Rumunii jak rodzynki. Slobozia, którą mijaliśmy, obok Ograda, Grădina, Vlădeni, Vlaşca (pokażcie mi drugi romański język w którym mają „vl”!), Cernavodă. Jutro jedziemy do Năvodari nad morzem – tę nazwę można odczytać po naszemu jako „niewodary” czyli łowiący niewodami, sieciami ciągnionymi po dnie. W Dobrudży, zapewne, na słowiańszczyznę prastarą nałożyła się ta nowsza: od osadników bułgarskich i ruskich.

Przy Drodze Transfogaraskiej stały takie oto ostrzeżki:

Babadag
(Foto. Ignacy J.)

Co jest tu zabronione? Hrănirea urşilor! Ale gdy niedźwiedzie, urşilor, są czystą romańszczyzną, mało różną od oryginalnej łaciny, to „karmienie” – hrănirea – jest słowiańskie. Po bułgarsku chrana to (po)żywienie. Jak nasze chronić, ochrona, ale u nas przesunęło się znaczenie.

O samej Jurilovce i okolicy w następnym odcinku.

Babadag

By pisać komentarz, zaloguj się lub zarejestruj »

Wojciech Jóźwiak 2024