Dlatego konieczne jest:
Urząd miasta w Milanówku (gdzie mieszkam od 30 lat) entuzjastycznie włączył się w ogólnopolską akcję totalnego wycinania drzew. Wcześniej to szło jakoś niemrawo, głównie przez zaniedbania usychały zabytkowe dęby przy stacji kolejowej. Ale 20 lutego b.r. poszła duża akcja: wycięcie 60 dębów przez właściciela działki w centrum miasta przy dziwnej obojętności Urzędu i Straży. Teraz będzie wykonywany projekt przerobienia alei na parking, już z inicjatywy lokalnej władzy. Na drzewach już są pomarańczowe wyroki.
Do tej pory łudziłem się, że wszędzie rżną, ale w Milanówku robi to najwyżej jakaś klasa niższa na obrzeżach. Miasto zaś jako takie pozostaje wolne od tego obłędu. Niestety, fala przyszła w końcu do nas.
Zdjęcie z: Bibuła Milanowska,
https://www.facebook.com/BibulaMilanowska/
https://www.bibulamilanowska.pl/
„Drzewa do ścięcia pozaznaczano od
tyłu. Rozumiemy, że miasto ma się czego wstydzić, znowu
przyzwalając na kolejną wycinkę. No bo po co tym razem zawczasu
drażnić ludzi, już wściekłych z powodu rzezi drzew w centrum?”
Uogólniając jeszcze bardziej, to ostatnie wydarzenia związane z drzewami i ich niszczeniem pozbawiły mnie kolejnego złudzenia: tego, że zło przychodzi od władz centralnych (jak ex-minister zagłady środowiska niesławnej pamięci Jan Szyszko) – a samorządy będące bliżej woli mieszkańców, są „dobre”. Otóż nie są. Bywają tak samo zdeprawowane jak centrala.
Ciekaw jestem, jak z tym jest w innych miastach. Czy gdzieś samorządy chronią życie?