Wojciech Jóźwiak .PL

Title img Czy się rozwijamy?

Rozwój osobowości, to fakt czy legenda? Czy wyobrażenie o nim da się obronić na „świeckim” gruncie, poza buddyzmem, jogą lub Jungiem?

Powstał taki oto temat konferencji PTA na październik tego roku: „Astrologia i rozwój osobowości”. Rozwój Osobowości, w skrócie RO. I mi się zaczęło myśleć, czy (po pierwsze) astrologia coś z tego zjawiska renderuje, mówiąc językiem komputerowym, tzn. odtwarza, oddaje, uwidacznia, obrazuje. Po drugie, pojawiła się wątpliwość, czy rozwój osobowości w ogóle występuje. Czy to nie jest legenda?

Bo Rozwój Osobowości jest pojęciem, które w gruncie rzeczy jest religijne. Które ma, powiedziałbym, religijną strukturę, strukturę religijnych wyobrażeń. Sama ta koncepcja: rozwój osobowości, rozwój osobowościowy, a jeszcze bardziej rozwój duchowy mają w tle właśnie to oczekiwanie, czy to założenie, że my się rozwijamy. Że nasza osobowość się rozwija. A nawet nasza duchowość, czy nasz duch się rozwija. I to ma związek z takim oto wyobrażeniem, że życie jest szkołą, jest lekcją, którą trzeba zaliczyć. Co też ma związek z azjatyckimi wyobrażeniami o reinkarnacjach, o wcieleniach, o karmie. Z wyobrażeniami o tym, że robiąc coś lub poniechując pewnych działań stwarzamy sobie uwarunkowania na dalszy ciąg życia, ale również na następne życia, na życia w następnych wcieleniach. To jest wiara, na której opierają się buddyzm i hinduizm. Ale to jest wiara, która nie jest empiryczna, nie ma poparcia w empirii, za to jest zakorzeniona, ugruntowana w tamtejszej kulturze czy kulturach. Niekoniecznie jest powszechna dla całego świata. Niekoniecznie jest powszechnym doświadczeniem wszystkich ludzi. Niekoniecznie jest powszechnikiem.

Więc to jest taka wiara, jak mówię, trochę po części azjatycka, po części tworzona przez europejskich fanów Azji czy azjatyckich sposobów myślenia, po części wiara będąca pewnym słabym, heretyckim wątkiem w myślunku Zachodu. I została na dużą skalę, z dużym hukiem podniesiona do poziomu popkultury ze sprawą Carla Gustava Junga i jego mnogich wpływowych i zwartą grupą działających uczniów. Więc to jest ten nurt, prawda? Myślenie i mówienie o rozwoju, rozwoju duchowym, a oględnie, żeby nie nadużywać słów, rozwoju osobowości, to jest coś, co natychmiast zrzutowuje nas w dialog bądź buddyjsko-hinduski, bądź okultystyczny, bądź jungowski.

Dlatego jestem nieufny wobec wymienionych obozów, ponieważ uważam, że astrologia powinna sobie dawać radę bez Junga. Oczywiście, cenimy Junga, oczywiście on mnóstwo zdziałał, natomiast niekoniecznie musimy podzielać jego założenia, ani przyjmować jego głębokie struktury. Też cenimy dokonania myśli indyjskiej, buddyjskiej szczególnie, ale nie musimy przyjmować jej za dogmat. Więc pytanie jest, czy w ogóle jest rozwój – oraz (tu jeszcze dodam jedną rzecz) czy to wyobrażenie rozwoju osobowości jest być może wzięte z elementarnej obserwacji, że w pewnym okresie lub okresach życia niewątpliwie się rozwijamy i to w bardzo dosłownym sensie.

Rozwijamy się jako dzieci, kiedy uczymy się chodzić. I nie tyle uczymy się, co w nas, co w nas uruchamia się pewna sprawność. W tym miejscu odróżniajmy dwie rzeczy: czy uczymy się od kogoś, jesteśmy przedmiotem manipulacji pedagogicznych lub dydaktycznych, czy też rozwój polega na tym, że uruchamiamy w sobie pewne ukryte do tej pory potencjały. Uczenie się chodzić jest uruchomieniem ukrytego potencjału, bo dziecka się nie da nauczyć chodzić dydaktycznie. Można mu przez ćwiczenia poprawiać stawianie kroków, jeżeli ma jakąś wadę mięśniową, ale ogólnie chodzenie dwunożne jest naszą cechą gatunkową i genetyczną. Każdy to ma w sobie. I po prostu wymaga czasu i wzmocnienia mięśni, żeby to robić.

Podobnie jest z mową. W wieku około dwóch lat, często wcześniej, dziecko zaczyna próbować mówić, a w wieku czterech lat jest dojrzałym, kompletnym użytkownikiem swojego języka ojczystego, języka podstawowego, matczynego bardziej niż ojczystego. Znowu jest to po części wynik pedagogiki, ale przede wszystkim jest to wynik uruchomienia wrodzonego potencjału do używania mowy, który mamy w genach jako gatunek, chociaż tego, które słowa odpowiadają którym wyobrażeniom, już w genach nie mamy.

Kiedy przychodzi do uczenia się pisania i czytania, do alfabetyzacji, to tu jest już gorzej, ponieważ jest to wynik wyłącznie zabiegów pedagogicznych, wyłącznie dydaktyki. Tutaj już nie mamy genów, które uruchamiałyby w nas ukrytą zdolność pisania i czytania (chociaż może Rupert Sheldrake powiedziałby inaczej). Tu musimy zdać się na wynalazki kultury, wynalazki cywilizacji.

Wiarą racjonalistów – znowu mówię, że to jest wiara! – jest to, że od pewnego momentu, zapewne właśnie od momentu nauczenia się pierwszego języka, cała reszta rozwoju człowieka jest wyłącznie dydaktyczna albo autodydaktyczna. Tak jak ja autodydaktycznie nauczyłem się języków programowania. Samemu też można się czegoś nauczyć. Racjonalistyczna wiara twierdzi, że od pewnego momentu i to zapewne bardzo wczesnego właściwie nie rozwijamy się, to znaczy rozwijamy się tylko przez dydaktykę, tylko przez to czego nas inni nauczą albo nauczymy się sami, ale co jest cywilizacyjne. I ten pogląd sprzecza się z poglądami tych, którzy jednak skłaniają się ku tamtemu światopoglądowi jungowsko-ezoteryczno-okultystycznemu.

Który twierdzi, że nie jest tak, jest inaczej, że mamy w sobie ukryte potencjały, które jesteśmy w stanie poprzez odpowiedni trening uwolnić, wyzwolić, wydać na świat niejako, wyeksterioryzować. I jest to coś podobnego do wyższego etapu rozwoju, który znały pewne ludy pierwotne, co jest nazywane szamanizmem; a także do pewnych przekonań i praktyk wykrystalizowanych w kulturach Wschodu, głównie na tle buddyzmu albo hinduizmu. Chodzi mianowicie o proces oświecenia, proces wejścia stan czy osiągnięcia stanu buddy, gdzie jest się „ponad”, tzn. uzyskuje się takie rozwinięcie potencjałów, które stawia człowieka gdzieś tam wysoko ponad i poza zwykłą ludzką kondycją.

To zaś dla ludzi Zachodu, lub lepiej mówiąc: dla ludzi nowoczesnych, którzy nieustannie żyją w napięciu, by mieć więcej, prawda? – jawi się wielką marchewą: że to jest jeszcze jedna marchewa; trzeba więc bardzo mocno się skupić, bardzo usilnie medytować, żeby osiągnąć oświecenie. To będzie taka finalizacja, prawda? – dyplomów, pieniędzy, sukcesów, podróży, jeszcze jedno wielkie osiągnięcie. Największe.

Buddyzm, a także oparta na hinduizmie doktryna jogi, stawiają sprawę jasno: tak, posiadamy ukryte potencjały, które możemy, mamy szansę i mamy dane techniki jak te potencjały ujawnić i rozwinąć. Skoro przed nami jest otwarty cel, Oświecenie, to również mamy pomniejsze potencjały, które ujawniają się, otwierają na drodze do niego. Nauka jogi twierdzi, że niekłamiący zyskuje siddhi (czyli ability) takie, że ludzie są mu posłuszni, co powie, zrobią. Niezabijający realizuje siddhi-ability takie, że jest bezpieczny wśród tych, którzy chcieliby lub mogli go zabić, zwierząt lub wrogich bojówek. Buddyzm lubuje się w opowieściach o oświeconych mistrzach, których wspomagały dziejące się przy nich cuda. Według tamtych i innych przednowoczesnych doktryn sprawa jest, jak powiedziałem, jasna: tak, mamy te ukryte potencjały, a tylko różne rodzaje niewiedzy lub innych moralnych defektów nie pozwalają się im ujawnić. Tylko czy to, co mówią o rozwoju osobowości przekonania przednowoczesne, można przenieść i zaadaptować w naszym krytycznym mentalnym środowisku?

W New Age, jak sądzę, gra szła właśnie o uzyskanie owych siddhi lub abilities, lub jeszcze inaczej nazywając: super-powers. New Age było wybitnie abilities-oriented. Bez szczególnego względu na Oświecenie. New Age, można powiedzieć, brało to, co po drodze, odsuwając cel.

Co nie zmienia, że uzyskiwanie „nadzwyczajnych”, tzn. nieobecnych wcześniej zdolności, umiejętności czy orientacji, niektórym faktycznie przydarza się. I te przypadki, kiedy coś nam się włącza lub przełącza w umyśle, powinny szczególnie interesować astrologów.

(Większość tego tekstu pochodzi z webinarium dla AstroAkademii 30 lipca 2025.)

Grafika w winiecie: Long Jack Phillipus, Snake Dreaming, acrylic on canvas, 116 x 60 cm, fragment; japingkaaboriginalart.com/collections/aboriginal-snake-art.

By pisać komentarz, zaloguj się lub zarejestruj »

Wojciech Jóźwiak 2024