Wojciech Jóźwiak 2024
Wojciech Jóźwiak .PL

2023-06-01

Title img Autyzm pisma

Pisanie, także to w internetowych komunikatorach, ma cechy autystyczne. Zarazem jest ulgą i szansą dla tych, których blokuje bezpośredni kontakt.

Autystycznym słoniem w salonie, którego najuporczywiej nie dostrzegamy, jest samo pismo. Widać to po procesie, który przebiegł w niedawnych dekadach na naszych oczach – no, powiedzmy, że na oczach starszego pokolenia, bo to młodsze już urodziło się i wychowało w świecie upiśmiennionym. Dawniej pisaliśmy do siebie listy i z poczty wysyłaliśmy zapomniane już telegramy. Do zdalnego rozmawiania służył telefon. To się zmieniło, gdy wraz z internetem weszły emaile, następnie sms-y i komunikatory. Rozmowy w coraz większym stopniu stały się pisane, nie mówione. Więcej: pisane na klawiaturach; i przejście od pisania pisakiem do stukania w klawiaturę było kolejną małą rewolucją. „Autyzacja”, tzn. przesunięcie treści pisanych kanałów w kierunku autyzmu, widoczna jest jak na dłoni. Pisząc do kogoś, robisz to w oderwaniu od osoby adresata i od jego/jej obecności. Nie widzisz, nie słyszysz go/jej, tej drugiej osoby zwyczajnie nie ma, rozmowę prowadzisz we własnym umyśle z wyobrażeniem tamtej osoby, nie z nią samą obecną. Rwie się ciągłość czasu (to jest kolejne autystyczne zjawisko; omawia je Clara Törnvall w swojej książce), ponieważ pisanie nie dzieje się na bieżąco i w zasadzie możesz pisaną wypowiedź obrabiać i „dopieszczać” tak długo jak chcesz (nawet gdy to jest czat), i wtedy możesz też „po autystycznemu” zająć się formą słów, a nie ich rozmowowym przekazem. Wreszcie, co najbardziej uderzające, pisanie w komunikatorach obdziera przekaz z jego fatyczności (funkcji fatycznej). Jeszcze emaile odziedziczyły po papierowych listach uprzejme zaczynanie i kończenie, owo „Witam” na początku i „Pozdrawiam” na końcu. Tamten fatyczny początek i koniec w mailach utrzymuje się, ponieważ przyjęło się zakładać, że odpowiedź na email nie jest natychmiastowa, podobnie jak była w dawnej poczcie papierowej. Komunikatory inaczej: ich prototypem były czaty, a tam zakładano, że pisana rozmowa trwa i adresat jest wciąż obecny, zatem dziwnym by było witanie go i żegnanie co parę sekund. Dlatego w komunikatorach tamte „fatyczności”, czyli wszelkie pozdrowienia i przypomnienia się, zanikły. Zwłaszcza tam, gdzie komunikator jest zarazem forum dyskusyjnym: tam podtrzymuje się pozór znaności – bo i piszący, i adresat są podpisani więc jakby sobie znani – i pozór obecności wraz z ciągłością. W końcu wynik jest taki, że w komunikatorach i forach (łącznie z najbardziej wciąż popularnym Facebookiem) niby-rozmawiasz, lecz w istocie rzucasz słowa na wiatr. Nie ma miejsca rozmowa, jest poszerzony monolog. Lub wiązka monologów różnych nadawców. Autyzm? – Tak, autyzm.

Nie narzekam. Z-autyzowane pisanie jest przyjazne dla tych mających – także lekko – autystyczny umysł. Dla mnie internetowe wejście pisanej komunikacji było ulgą po... i wyzwoleniem od... telefonu, od rozmów, załatwiania spraw i podtrzymywania towarzyskich i innych kontaktów przez telefon. (Pominę, że w nie aż tak dawnych czasach dostęp do telefonu bywał w Polsce dobrem rzadkim i luksusowym.) Właściwie, to było tak, że cały mój boom towarzyskiej i społecznej działalności, moje warsztaty, wydawanie Taraki i kursy astrologii były możliwe tylko i właśnie dlatego, że przyjście pisanej komunikacji odblokowało mój potencjał, wcześniej blokowany telefonem i mówieniem do kogoś bezpośrednio. Poczułem się „zwierzęciem internetowym”...


Książka czytana: Clara Törnvall (szw. Wikipedia), „Autystki. O kobietach w spektrum”, wyd. Osnova, listopad 2022.

Grafika w winiecie jest fragmentem z obrazu ze strony free3d.com.

Komentarze: