2021-04-15
Oś radialna, czyli centralność a peryferyjność, jest miejscem istnych szaleństw, szczególnie w czasach obecnych. Peryferyjność jest zapewne największym bólem polskiej duszy.
Czytam Tomasza Zaryckiego „Peryferie”, 2009. Oś radialna to już mój dodatek. Chodzi o to, żeby zwarcie nazwać kierunek między centrum a peryferiami wraz z tym, co w tym wymiarze się dzieje (a dzieje się więcej niż przeważnie myślimy), podobnie jak termin oś pionowa streszcza to, co dzieje się w wymiarze wyżej-niżej postawiony. Oś radialna czyli centralność a peryferyjność okazuje się miejscem istnych szaleństw, tak dawniej, jak i szczególnie w czasach obecnych. Bo co robi centrum z peryferiami? Rządzi nimi. Czerpie z nich zyski. Kolonizuje. Narzuca swoje wzory, swoją kulturę, swój język, swoje kategorie, swój sposób widzenia świata. Jednocześnie peryferie widzą w centrum swoją przyszłość, swój ideał, swoje marzenie. Centrum dla peryferii jest inspiracją i aspiracją. A jednocześnie na mocy dziwnej Haßliebe budzi niechęć, wrogość, żądzę odwetu i resentyment. Ale też na widok centrum peryferie usiłują siebie dowartościować i afirmują własne symboliczne zasoby, obce centrum. Szukają własnych bieżni, na których wygrywają. Peryferie mają własne elity, które podejmują się podwójnej roli: reprezentowania własnych społeczności przed centralą i centrali przed własną społecznością. Przy tym bywają obce jednym i drugim, gdyż wyobcowanie grozi im z obu stron.
Pewnie gdy czytasz powyższe, podkładasz pod to Polskę jako peryferię i Brukselę (lub Berlin, Londyn, Paryż, LA, Waszyngton) jako centralę. Ale w Polsce też masz Warszawę-centralę i „prowincję”-peryferię. Autor, czyli prof. Tomasz Zarycki, prócz tych geograficznych, procesy radialne (tak znów dla skrótu nazwę to, co na osi centrum-peryferie) widzi również na polu własnej dziedziny, tj. socjologii i ogólniej nauk humanistycznych, które (jak pisze) uprawiane są w innym kodzie centralnym (dla centrali czyli międzynarodówki uniwersytetów), a inaczej, w innym właśnie peryferyjnym kodzie dla własnych lokalnych środowisk.
Peryferyjność jest zapewne głównym obecnym polskim problemem. Wręcz największym bólem polskiej duszy! Również, zapewne, jest najsilniejszym napędem polskiej polityki. W 2015 roku utraciła władzę elita pro-centralna – kompradorzy (jak ich złośliwie przezywano) reprezentujący (jakoby) interesy Niemiec, Unii bądź „światowej finansjery”; władzę zaś wzięła pro-peryferyjna lokalistyczna anty-centralna reakcja. Lecz zostawmy politykę, ból duszy ważniejszy. I myślę, że ten ból polskiej duszy z powodu własnej peryferyjności nie jest abstrakcją rozmazaną na wielkich populacjach, jakimś czynnikiem statystycznym, którzy dopiero socjolog swoją aparaturą wydestyluje – nie, ów ból jest całkiem realny i dręczy mnie i ciebie, a jeśli kogoś z Polaków nie dręczy, to i tak dręczy.
Uświadomienie i rozważenie, zbadanie własnej peryferyjności – czy raczej własnego położenia na osiach radialnych (bo jest ich wiele) – jest dobrym testem dla samowiedzy. Dlatego do tego zachęcam.
Ruch na osi radialnej (czyli wszelkie sprawy peryferyjno-centralne) jest wariantem społecznej gry o uznanie, o bycie uznanym. Uznanie jest przeciwieństwem niedowartościowania, a niedowartościowanie wstydem. Wstyd lub niedowartościowanie jest jedną z trzech podstawowych negatywnych emocji, które napędzają nas i określają, gdy przed nimi się ratujemy. Enneagram przedstawia i nazywa trzy sposoby radzenia sobie z własnym niedowartościowaniem: sposób Dwójki-Dawcy, czyli wejście w specjalny układ z dysponentem dowartościowania (na naszym polu jest nim centrala); sposób Trójki-Perfomera, czyli stanięcie do zawodów, wygrana w których dowartościowuje; i sposób Czwórki-Tragicznego Romantyka, czyli odrzucenie ogólnych zasad dowartościowania na rzecz wytworzenia własnych. (W światowej grze o uznanie na polu kultury drogę Czwórki-Tragicznego Romantyka wybrała z sukcesem Japonia.)
Możesz być niedowartościowany, nieuznany i zawstydzony tym, że żyjesz w peryferyjnym kraju Polsce. NNiZ (skracam poprzednią wyliczankę) tym, że mówisz peryferyjnym (marginalnym) językiem, tzn. polskim, i tylko w tym języku masz zadowalającą sprawność. Masz też szansę mieszkać poza Warszawą czyli z dala od lokalnej subcentrali; lub z dala nawet od wojewódzkiej lub innej sub-subcentrali. Ale przestrzeń i język to nie wszystko. Możesz do tego zajmować się peryferyjną, więc NNiZ (Z = zawstydzającą, będąca powodem do obciachu) dziedziną. Możesz nie mieć dostępu do central-publikatorów i poprzestawać na wysypisku tekstów jak Facebook lub zadowolić się blogiem, który czyta 30 osób, a i tak przeważnie nieuważnie.
Winieta: fragment obrazu Giorgio de Chirico La Torre Rossa (Czerwona wieża), 1913, z Wikipedii.
Komentarze:
2021-04-15 JSC: Tylko czy Polska musi grać w grę peryferia vs. Centrum?
Wg. mnie mamy zasób, który pozwala zejść nam z tej linii konfliktu i zagrać w inną grę... Polonia, czyli nasza diaspora prowadzi swego rodzaju kolonizację innych krajów, ale ona nie jest zaborcza jak ta prowadzona przez mocarstwa tylko w miarę możliwośći partnerskie. Wystarczy spojrzeć na sukcesy, które odnosili polscy zesłańcy na Syberii... którzy siłą rzeczy nie wchodzili tam z pozycji siły.
2021-04-15 Adam Pietras: Takim NNiZ dzisiaj jest humanistyka (+)
czy w ogóle rozmaite dziedziny obliczone na jakąś głębię, a więc są peryferyjne w stosunku do Instagrama Miley Cyrus (wersja katastroficzna) tudzież branży hi-tech (wersja kambryjska). Czwórka może sobie to wytłumaczyć zamykając się w wieży z kości słoniowej i patrząc na otaczający świat z pogardą. Co jednak może przyprawić o lekką paranoję. Może również wybrać strategię Afroamerykańskich jazzmanów z lat .60 i wzorem Davisa sączyć swoje "f*** you" w wirtuozerskich etiudach na trąbce. Ale nie sądzę, żeby oś radialna była jakimś fatum. Jeśli jesteśmy przy gwiazdach, stoicy którzy w jakimś nieco metaforycznym sensie brali je pod uwagę, a więc - los... przeznaczenie... widzieli w tym ostatnim jakąś formę możliwości zbudowania własnej tożsamości. Tak, jak niekiedy można się natknąć na zdanie, iż Polska jest "antemural christianitas". Nie wznieśliśmy katedr jak w Chartres, nie wydaliśmy żadnego Occkhama, jesteśmy twardzi, żelazem hartowani, trochę zapyziali, trochę ograniczeni Boh tak chciał! albo - Nietzsche - Jak się staje kim się jest (pisze o tym również Foucault albo Deleuze) - radząc strategię czwórki i afirmując swój los, swoje myśli, swoją samotność, tak odrobinkę gwiżdżąc na to, co kto o tym powie.
2021-04-15 Wojciech Jóźwiak: Diaspora, jazz, międzynarodówki
2021-04-15 Adam Pietras: "Kambryjska" w sensie
"Kambryjska" w sensie "przeżytek", "dinozaur". Nawiązuję tu do kultowego Adasia Miałczyńskiego. Ewentualnie patrząc na światowe trendy z jego (nie koniecznie słusznej) perspektywy. Taki zabieg stylistyczny polegający na wyolbrzymieniu różnicy w pojmowaniu samego "kambryjczyka". //// Jazz ABC-landii - już spieszę z odpowiedzią. Przecież Afroamerykanie byli w tamtych czasach peryferiami (albo w wymiarze Heglowskiego Pana-Niewolnika https://pl.wikipedia.org/wiki/Dialektyka_pana_i_niewolnika) USA. Jazz ABC-landii to raczej nie Zenek Martyniuk, przyznaję. Ale to coś mistycznego, co mogę usłyszeć, zobaczyć, dotknąć - w sztuce. Tu polecam np. Jana Cybisa. W muzyce - polski, poniekąd, jazz. Piszę teraz o lokalnych warunkach. Ok, rozumiem, że mówimy o nastawieniu na soft-power. Ale jak wskazał Micz, przy pracy u podstaw, a ja do tego coś dodałem - sztuką jest to, żeby peryferyjni nie czuli się tak bardzo peryferyjnie, albo jakoś inaczej niż w dialektyce poddańczej to postrzegali (odsyłam do linku o dialektyce pana i niewolnika). Dlatego dodałem później o stoikach i ich afirmacji losu jako szansy na stworzenie własnej tożsamości. To problem bardziej może metafizyczny niż polityczny, ale jeśli polityka bierze się z naszych myśli, to metafizyka przynależy do dziedziny myśli właśnie (być może nigdzie indziej prócz myśli jej nie ma). Podsumowując: chodzi mi o budowanie tożsamości albo przynajmniej jej kilku newralgicznych elementów poza kwestią poddaństwa, choćby w rodzaju osi radialnej. A jeśli nawet, co coś w stylu - no dobra, wy tam macie 12 letnią whiskey na wyciągnięcie ręki, ale ona nie prześcignie naszego bimberku produkcji 80%, jeśli mogę się tak wyrazić.
2021-04-15 Adam Pietras: w skrócie
działać pracą u podstaw z energią czwórki ; )
2021-04-15 Wojciech Jóźwiak: OK
: OK, będziemy myśleć.
Adam Pietras
2021-04-15 Adam Pietras: Poddaję trop
W tym sensie Brzozowski ma trochę do powiedzenia, choć są problemy z zaklasyfikowaniem jego myśli - czerpały z niego rozmaite i wykluczające się skrajności, za co można go ew. nie lubić. On tam z resztą poddaje taką kategorię, żeby przyjąć los - w tym wypadku, jeśli ktoś się zgodzi na to pojęcie, narodowy, taki, jakim on jest, ze wzlotami i upadkami, (bez ubarwień!) rzeczami chwalebnymi i godnymi pogardy, przetrawił go w sobie i powiedział: to ja... Mam antykwaryczny zbiorek "Kultura i życie", ale jakieś pisma chodzą nawet na darmowej licencji w "Wolnych Lekturach". Z resztą myśl, która mi się tam bardzo podoba: na tożsamość trzeba sobie zapracować.
2021-04-15 Wojciech Jóźwiak: Polecam: Polska i Trójmorze po Trumpie
Polska i Trójmorze po Trumpie: aut. Adam Balcer, Fundacja Batorego. Z lutego 2021. Warto zajrzeć do "wysokich" (nie-hobbystycznych) źródeł, żeby wiedzieć, jak i kiedy krążą idee. Btw. "po Trumpie" brzmi jak "po moim trupie" :). Powyższy tekst też "świadkiem" dlaczego sam nie chcę pisać np. Trójmorze, tylko wymyślam ABC-landię. Będzie więcej, c.d.n.
2021-04-15 JSC: Osobiście twierdzę, że Polonia ma potencjał...
osiągać sukcesy w krajach centrum. Tylko trzeba zacząć z nią partnersko współpracować*. Do tego bym dodał:
2021-04-15 JSC: W nawiązaniu do art. Adama Balcera
To mam taką uwagę, że za ideami powinne iść realne inwestycje... tylko jakie one maja być skoro padające kwoty są po prostu śmieszne. Takie pieniądze to przeznaczają aferzyści na fundusz korupcyjny, a nie unia na budowę sieci transnarodowej.
2021-04-15 Adam Pietras: JSC - w kwestii wymiany kulturowej i finansów
Jest coś takiego jak Instytut Książki, który promuje literaturę polską na różnych brytyjskich albo francuskich "Targach Książki". Nie wiem, jak to wygląda w praktyce. Ponoć "tam" czytelnictwo stoi na lepszym poziomie niż u nas, i to w rangach dziesiętnych. Natomiast widziałem taki screen stoiska z naszą rodzimą literaturą, na której zachęca się do czytania "because it’s good to know your neighbour : )" za pomocą druku na kartce A4. Daleko temu do Poland Today... ale i do Poland Today, zdaje się, przydali by się tacy, którzy "coś więcej" z tego rozumieją, coś potrafią przekazać, połączenie artysty z pijarowcem. Ale ok, ponoć próżne fantazje przynależą do sarmackiej natury ; ).
2021-04-15 Adam Pietras: Z instynktu socjologicznego
Przepraszam za nadmiar, ale zdaje się, że coś jest tu na rzeczy. Śp. Maria Janion, badająca rejony naszej literatury romantycznej, wskazała na potrzebę zareklamowania naszego, że tak powiem, bestiariusza, w ramach "Cool Polonia", tak, jak "Cool Britain" kojarzy się z pubingiem, niekończącymi się rozmowami nad Guinessem, poprzetykanymi jakimiś wygłupami w stylu "poderwiesz tą laskę?" "hold my beer". Coś takiego właśnie robi Jan Niezbendny w dziedzinie twórczości artystycznej, polecam youtube pod hasłem "wszystko co dobre jest niedobre". Czysty soft-power. Czy ktoś to wykorzysta? Wątpię. A przecież to nasz potencjał typu Hollywood.
2021-04-15 JSC: Coś ten Guiness nie klei się z Cool Britain...
bo z próby połączenia tego robi się to co się odwala w Irlandii Północnej, a to już nie jest takie fajne.
2021-04-15 Adam Pietras: JSC - odp.
2021-04-15 Adam Pietras: Przepraszam za offtop ale zwyczajnie nie wytrzymam
2021-04-15 Adam Pietras: Micz - ulica, uniwersytet ludowy
Ulice stawia się tym, którzy akurat reprezentują jakiś ciąg skojarzeń (w domyśle: wartości) który sprzyja obecnej władzy. A że brakuje ulic dla autentycznych "pracowników u podstaw", to się bardzo głęboko z tym zgadzam, bo jest to tradycja i piękna, i godna przekazania. Ktoś od czasu do czasu pobąkuje o "uniwersytecie ludowym", ale nic z tego póki co nie wynikło. Czy w czasach technokracji i bezmyślnego przerabiania biedaków na średniaków to w ogóle ma rację bytu? Zazdroszczę tym, którzy żyli w czasach, kiedy słowo "idea" było jeszcze powszechnie zrozumiałe. Pozdrawiam, ap.
2021-04-15 JSC: Zabawne, że poruszasz temat uniwersytetu ludowego w kontekście klasy średniej
To jest dla mnie, że pojęcie uniwersytet stracił swoje znaczenie... a obecnie jest traktowany jak jakiś substytut szkoły zawodowej. Ba! Wielu w ogóle nie ukrywa, że idzie na studia tylko dla papierka.
2021-04-15 Adam Pietras: JSC
Uniwersytet w kontekście klasy średniej jest tak jak piszesz, choć nie zawsze. Ale przez uniwersytet ludowy mam na myśli coś trochę innego. W tym wymiarze, wręcz bardziej uniwersyteckiego niż sam uniwersytet. Takie połączenie pracy u podstaw ze świadomością, powiedzmy, filologiczno-historyczną (tożsamościową) i umiejętnościami praktycznymi. Żeby było jasne - mieszkam na peryferiach, nie w "Warszawce" ani "Krakówku", widzę, co się wokół mnie dzieje, i widzę, że - da się to zmieniać na lepsze, choćby po tym, jak sam rozmawiam z ludźmi. Czego moim zdaniem najbardziej brakuje na peryferiach? Już pośrednio o tym pisałem - utwierdzenia się w samym sobie, ale jakimś sensownym, nie "zaprzańsko-pijackim". A to praca dla pedagoga ew. resocjalizatora, bo... bądźmy realistami.
2021-04-15 JSC: U nas w Metropolii też było trzeba czekać na zmiany w kwestii kształcenia lokalnej tożsamości
U mnie w Grodzisku Mazowieckim działania na tym polu zaczęły się w okolicach wejścia Polski do UE...
2021-04-15 JSC: Co do uniwersytetu jako szkoły zawodowej to pozwolę sobie dać cytat,
który w pełnej krasie pokazuje o co chodzi:
Mocno się zdziwiłem. Na prawie rzymskim wciąż opiera się niemal w całości polskie prawo cywilne. Wspomniana historia ustroju może nauczyć bardzo wiele. Teoria prawa pozwala głębiej się nad nim zastanowić. Przyszłym prawnikom brakuje możliwości zyskania szerszego spojrzenia.
Szkoda, że studenci nie są przekonani o wartości tych „niepotrzebnych” przedmiotów. Szkoda, że wciąż pokutuje mit „teczki, kancelarii i pisania kasacji”. I oczywiście tego, że „na prawie to się człowiek ustawi”.(...)
https://kulturaliberalna.pl/2021/04/15/prawie-wyksztalceni-gwizdak-czego-nie-ucza-wydzialy-prawa/
2021-04-17 Adam Pietras: Uniwersytet - cytat (+ moje mądrości)
Myślę, że to dlatego, że dzisiaj, przynajmniej na lokalnym podwórku, panuje ogólne poczucia "bycia oszukanym". Ktoś się czuje oszukanym przez PiS, ktoś przez PO, ktoś się czuje oszukanym przez księdza albo Pana Boga, ktoś się czuje oszukanym przez mnóstwo rzeczy, w które kiedyś się wierzyło, a które dzisiaj nie przynoszą żadnego skutku. Więc wierzy się np. w pieniądz albo zawód, bo to są wartości mierzalne - nie tak, jak humanistyka, z którą kojarzy się prawo rzymskie. Mamy więc być może kryzys wiar, a przynajmniej kryzys wiar dotychczasowych. Wiara polega na tym, że się wierzy w czegoś wartość. W wartość tej rzeczy wierzy się np. dlatego, że ona przynosi satysfakcje, pomaga nam osiągać sukces, zapewnia silne doznania albo po prostu jest niezłym afrodyzjakiem. Iść na studia żeby osiągnąć papier nie jest dla mnie niczym niezrozumiałym, tym bardziej, że sam jestem samoukiem - w dziedzinie filozofia, antropologia itd. i widzę, jak mało się te wszystkie rzeczy odnoszą do świata, w którym żyjemy. Kiedy pisałem o "żegludze" w tonie patetycznym, zastanawiałem się nad jakąś kuźnią dla dzisiejszych idei, bo jakoś tak żadne z obecnych mi do końca nie odpowiadają. Póki co ratuję się "Jedynym i jego własnością" pewnego mleczarza, bo cenię sobie radość życia i kreację intymnych światów. Ktoś powie, że to ucieczka od rzeczywistości, ale jest to ucieczka rzeczywistości tylko tak długo, jak nikt poza mną tego nie podziela. Gdyby przez przypadek zaczęło to podzielać jeszcze 10.000 osób stąd czy stamtąd, stałoby się to realną siłą, grupą wpływu. Zdaje się z resztą, że wszystko prócz "uczciwej, ciężkiej pracy" może być nazwane ucieczką od rzeczywistości. W kwestii religii pisał już o tym Marx, w kwestii państwa albo narodu jest to powszechnie zrozumiałe, da się to rozciągnąć na wszystko. Polecam moją notkę w wątku obok p.t. "w kwestii blockchainu (- o narracjach)". Technicznie rzecz biorąc najtwardsza nawet rzeczywistość jest naszym odwzorowaniem w fizycznym mózgu. Więc możemy sobie w nim odwzorowywać co nam się podoba i jak, a wtedy to się nazywa sztuką albo duchowością ew. filozofią. Pozdro dla Czwórek.