Czytam Tomasza ZaryckiegoPeryferie”, 2009. Oś radialna to już mój dodatek. Chodzi o to, żeby zwarcie nazwać kierunek między centrum a peryferiami wraz z tym, co w tym wymiarze się dzieje (a dzieje się więcej niż przeważnie myślimy), podobnie jak termin oś pionowa streszcza to, co dzieje się w wymiarze wyżej-niżej postawiony. Oś radialna czyli centralność a peryferyjność okazuje się miejscem istnych szaleństw, tak dawniej, jak i szczególnie w czasach obecnych. Bo co robi centrum z peryferiami? Rządzi nimi. Czerpie z nich zyski. Kolonizuje. Narzuca swoje wzory, swoją kulturę, swój język, swoje kategorie, swój sposób widzenia świata. Jednocześnie peryferie widzą w centrum swoją przyszłość, swój ideał, swoje marzenie. Centrum dla peryferii jest inspiracją i aspiracją. A jednocześnie na mocy dziwnej Haßliebe budzi niechęć, wrogość, żądzę odwetu i resentyment. Ale też na widok centrum peryferie usiłują siebie dowartościować i afirmują własne symboliczne zasoby, obce centrum. Szukają własnych bieżni, na których wygrywają. Peryferie mają własne elity, które podejmują się podwójnej roli: reprezentowania własnych społeczności przed centralą i centrali przed własną społecznością. Przy tym bywają obce jednym i drugim, gdyż wyobcowanie grozi im z obu stron.

Pewnie gdy czytasz powyższe, podkładasz pod to Polskę jako peryferię i Brukselę (lub Berlin, Londyn, Paryż, LA, Waszyngton) jako centralę. Ale w Polsce też masz Warszawę-centralę i „prowincję”-peryferię. Autor, czyli prof. Tomasz Zarycki, prócz tych geograficznych, procesy radialne (tak znów dla skrótu nazwę to, co na osi centrum-peryferie) widzi również na polu własnej dziedziny, tj. socjologii i ogólniej nauk humanistycznych, które (jak pisze) uprawiane są w innym kodzie centralnym (dla centrali czyli międzynarodówki uniwersytetów), a inaczej, w innym właśnie peryferyjnym kodzie dla własnych lokalnych środowisk.

Peryferyjność jest zapewne głównym obecnym polskim problemem. Wręcz największym bólem polskiej duszy! Również, zapewne, jest najsilniejszym napędem polskiej polityki. W 2015 roku utraciła władzę elita pro-centralna – kompradorzy (jak ich złośliwie przezywano) reprezentujący (jakoby) interesy Niemiec, Unii bądź „światowej finansjery”; władzę zaś wzięła pro-peryferyjna lokalistyczna anty-centralna reakcja. Lecz zostawmy politykę, ból duszy ważniejszy. I myślę, że ten ból polskiej duszy z powodu własnej peryferyjności nie jest abstrakcją rozmazaną na wielkich populacjach, jakimś czynnikiem statystycznym, którzy dopiero socjolog swoją aparaturą wydestyluje – nie, ów ból jest całkiem realny i dręczy mnie i ciebie, a jeśli kogoś z Polaków nie dręczy, to i tak dręczy.

Uświadomienie i rozważenie, zbadanie własnej peryferyjności – czy raczej własnego położenia na osiach radialnych (bo jest ich wiele) – jest dobrym testem dla samowiedzy. Dlatego do tego zachęcam.

Ruch na osi radialnej (czyli wszelkie sprawy peryferyjno-centralne) jest wariantem społecznej gry o uznanie, o bycie uznanym. Uznanie jest przeciwieństwem niedowartościowania, a niedowartościowanie wstydem. Wstyd lub niedowartościowanie jest jedną z trzech podstawowych negatywnych emocji, które napędzają nas i określają, gdy przed nimi się ratujemy. Enneagram przedstawia i nazywa trzy sposoby radzenia sobie z własnym niedowartościowaniem: sposób Dwójki-Dawcy, czyli wejście w specjalny układ z dysponentem dowartościowania (na naszym polu jest nim centrala); sposób Trójki-Perfomera, czyli stanięcie do zawodów, wygrana w których dowartościowuje; i sposób Czwórki-Tragicznego Romantyka, czyli odrzucenie ogólnych zasad dowartościowania na rzecz wytworzenia własnych. (W światowej grze o uznanie na polu kultury drogę Czwórki-Tragicznego Romantyka wybrała z sukcesem Japonia.)

Możesz być niedowartościowany, nieuznany i zawstydzony tym, że żyjesz w peryferyjnym kraju Polsce. NNiZ (skracam poprzednią wyliczankę) tym, że mówisz peryferyjnym (marginalnym) językiem, tzn. polskim, i tylko w tym języku masz zadowalającą sprawność. Masz też szansę mieszkać poza Warszawą czyli z dala od lokalnej subcentrali; lub z dala nawet od wojewódzkiej lub innej sub-subcentrali. Ale przestrzeń i język to nie wszystko. Możesz do tego zajmować się peryferyjną, więc NNiZ (Z = zawstydzającą, będąca powodem do obciachu) dziedziną. Możesz nie mieć dostępu do central-publikatorów i poprzestawać na wysypisku tekstów jak Facebook lub zadowolić się blogiem, który czyta 30 osób, a i tak przeważnie nieuważnie.

Winieta: fragment obrazu Giorgio de Chirico La Torre Rossa (Czerwona wieża), 1913, z Wikipedii.