Wojciech Jóźwiak 2024
Wojciech Jóźwiak .PL

2021-11-13

Proces pierwotny i pół Title img

Szukając sposobów opisania „humanitarnej prowokacji” na granicy białoruskiej próbuję pojęć wziętych z Psychologii zOrientowanej na Proces.

Jedną z najciekawszych opinii, które czytałem na temat tego, co dzieje się w PL i w umysłach PL-ków w związku z humanitarną prowokacją* władz Białorusi, brzmiała tak:

...krótko mówiąc: wielu ludzi ma to w procesie mocno wtórnym. A próg, jak ten mur na granicy…

(Tę notkę na FB napisała Lena Bem.) Jest to jedyny, który przeczytałem, komentarz do wydarzeń na granicy Białorusi, stosujący pojęcia POP, Psychologii zOrientowanej na Proces by Arnold Mindell. Próg i dwa procesy, pierwotny i wtórny, to najbardziej znane pojęcia tej koncepcji. Proces pierwotny to to (w naszej psyche, umyśle), czego chcemy, co umiemy nazwać, o czym mówimy, co planujemy, do czego dążymy i co w jakimś sensie uznajemy za „moje”. Prócz tego dzieją się z nami rzeczy, których nie zauważamy lub nie chcemy zauważyć, których nie umiemy nazwać i o których wolimy nie rozmawiać i które, jeśli już wyjdą na jaw, odbieramy jako „nie moje” i staramy się je zapomnieć. Te drugie sprawy w modelu POP’u zostały nazwane procesem wtórnym.* Proces wtórny jest oddzielony od procesu pierwotnego progami, oryg. po angielsku edge, czyli krawędzie, urwiska, przepaście, do których strach podejść. Strach podejść! I żeby nie podejść do tych progów, umysł wymyśla figury progowe. Np. ziewa, gdy o nich mowa, nie ma czasu, coś go zaczyna bawić, zmienia temat itd itd. Nie wiem, czy POP-iści gdzieś opisali całe to zoo sztuczek umysłu służących temu, żeby nie zobaczyć swojego procesu wtórnego. Bo strach i wstyd.

Proces wtórny bywa utożsamiany z podświadomością. Ale zdarza się, że wtórne procesy nie są całkiem pod- lub nieświadome. Ktoś o pewnej sprawie mówi, jest ona dla niego tematem rozmów i rozważań, podejmuje decyzje w tej sprawie. Dopiero po czasie okazuje się, że robił to wszystko jakby we śnie. Że to działo się jakoś obok* niego/niej. Jakby tamte wydarzenia (procesy!) zostały prześnione. Andrzej Leder zauważył, że Polacy w ten sposób prześnili rewolucję, która dokonała się w ich kraju-narodzie-społeczeństwie („Prześniona rewolucja. Ćwiczenia z logiki historycznej” 2014). Z tym łączy się pojęcie transpasywności, które Leder stosując do Polaków, bierze od Lacana: transpasywność jest wtedy, kiedy ktoś inny, nie ja, czyni to, czego ja, niekoniecznie świadomie, pragnę, i ja z jego czynu czerpię satysfakcję (którą Lacan po francusku nazywał jouissance, „rozkoszą”*).

Transpasywność i związane z nią prześnienie nie wymaga, żeby dotyczący ich proces był, dla zamieszanej w to jednostki, całkiem wtórny w sensie POP/Mindella. Bo może być jakoś częściowo rozumiany, dyskutowany, czytany i omawiany. Ale w końcu podmiot zauważa: „Śliwki na śliwce rosły i jedną zjadłem”* – ucieka w figurę progową i wraca do czegokolwiek, byle nie było to tym.

Po czym prześniony problem za jakiś czas wynurza się z mgły nie-wiedzenia i atakuje jako Lacanowskie Rzeczywiste. Tym Rzeczywistym była katastrofa pod Smoleńskiem w 2010 r., cechy Rzeczywistego ma też obecny, nazwijmy oględnie, kryzys graniczny z BY, z którego najbardziej rzeczywista jest nędza* uchodźców.

By trzymać się tematu: wydaje się, że nie można utrzymać binarnego (zero-jedynkowego, czarno-białego) podziału na proces pierwotny (właściwiej: prymarny, ang. primary ) i proces wtórny (secondary), ponieważ wiele dziań się, w których uczestniczymy, leży gdzieś w spektrum „procesów prymarnych i trochę”, czyli na skali od krystalicznie świadomych procesów czysto prymarnych nr 1.0, poprzez trochę przyśnione i przyćmione procesy powiedzmy nr 1.28, do prawie ciemnych silnie pomrocznych procesów na skali nr 1.85, aż po pełną nieświadomość nr 2.0. Czy są procesy ciemniejsze nawet od nieświadomych, czyli „mocno wtórne” jak pisała cytowana na początku FB-erka, nie wiem.

Dalej przypisy.

* Skoro mówi się „kryzys humanitarny” co rozumiemy jako ciężką sytuację pewnej dużej grupy/masy ludzi, to myślę, że można powiedzieć „humanitarna prowokacja” gdy władze pewnego kraju używają grupy/masy ludzi jako narzędzia prowokacji.

* Ang. Wikipedia cytuje nast. definicję obu procesów: „ludzie w danym momencie doświadczają pierwotnego procesu — czyli tych aspektów swojego doświadczenia, z którymi się identyfikują — oraz procesu wtórnego — tych aspektów, z którymi trudno im się utożsamić i które uporczywie usiłują wniknąć w ich świadomość.”. (en.wikipedia.org/wiki/Process-oriented_psychology, przekład mój, WJ, na chybcika.)

* Słówko „obok”, podobnie jak „jak we śnie” dobrze lokalizuje problem: to co „obok” i to, co „we śnie” odbywa się w trybie procesu wtórnego. Tu zwrócę uwagę na dwa zbiory opowiadań Mirosława Miniszewskiego: „Opowieści ze wsi obok” 2018 i „Różnia i inne opowieści ze wsi obok” 2020. Teraz, po niewielu latach od napisania, tym jaskrawiej widać, że w tamtej „wsi obok” działy się polskie procesy wtórne – lub Lacanowsko-Lederowskie prześnienia podminowujące PL czasów od 2015 r. Usnarz Górny, od którego zaczęła się humanitarna prowokacja i katastrofa dosłownie może być tą „wsią obok”, bo leży 3 km od domu autora. Autor obecnie jest aktywistą pomocy uchodźcom, a jego bieżące wiadomości i przemyślenia na FB bardzo zalecam czytać.

* ...Ale szczególną rozkoszą. O niej śpiewał Wojciech Młynarski w 1977 r:
Aż błysnęła myśl szczęśliwa: – Są gronkowce na tym świecie! I oczyma wyobraźni, Bo na szczęście jej nie tracę, Widzę wszystkich na zakaźnym, A tych prywaciarzy – w pace! Żeby taką rozkosz czuć, Warto dać się struć!
(z www.tekstowo.pl, Wojciech Młynarski: Szajba).

* Witold Gombrowicz, „Trans-Atlantyk”, w wyd. 1988 s.98.

* O nędzy w tu obecnym sensie pisał Andrzej Leder:

Drugi proces oddziaływania rewolucji na imaginarium to wejście „nagiego życia” na scenę polityczną. Ten proces jest związany z istnieniem nędzy, stanu skrajnego, który dehumanizuje; sam w sobie wyrywa człowieka ze wspólnoty sensów, z pola symbolicznego. Nędza to doświadczenie stanów granicznych - głodu, zimna, często fizycznego cierpienia, a przede wszystkim strachu. Pozwala działać i myśleć tylko w czasie teraźniejszym, pod presją konieczności; pyta tylko: co zrobić, by zaraz nie zginąć? Uniemożliwia więc doświadczenie przeszłości i przyszłości, wymiarów istniejących poza czasem teraźniejszym, pozwalających określić swoją tożsamość przez sięganie w przeszłość i racjonalnie projektować nadchodzące działania. Nędza, wypychając człowieka poza ramy wspólnoty znaczeń, poza system symboliczny, uniemożliwia też relację z Innym. Nie czyni jednak istoty ludzkiej naturalną, żyjącą w zgodzie z naturą; raczej spycha człowieka w ową sferę szarości odkrytą przez Primo Leviego, a której filozoficzną analizę daje Giorgio Agamben. Szarą sferę mieszczącą się poza człowieczeństwem i poza naturą. Strefa ta ujawniła się w obozach koncentracyjnych i zagłady, ale przecież była obecna już wcześniej. Nędza stale wraca w literaturze Europy XIX wieku: u Dickensa, Balzaca, Zoli, potem Brechta czy nawet Hamsuna, w polskiej literaturze pozytywizmu i u Dostojewskiego.
Nędza jest więc „stanem wyjątkowym” - unicestwia prawa społeczne i prawa ładu symbolicznego. Dlatego musi być utrzymywana poza „ludzką” częścią każdego imaginarium. Dlatego w I Rzeczypospolitej chłopi byli wypchnięci poza symboliczną wspólnotę „narodu szlacheckiego”. Podobnie czarni w niewolniczych stanach Ameryki nie byli postrzegani jako „obywatele”, zaś siła ruchu abolicjonistycznego polegała właśnie na wpisaniu ich w ludzką – a więc obywatelską – wspólnotę. W XIX wieku ludy kolonii nie miały swego miejsca w emancypacyjnym dyskursie europejskich polityków, również tych demokratycznych czy nawet socjaldemokratycznych. Wreszcie dziś nędza „fabryk globalnego świata" słabo wpływa na debatę polityczną Zachodu, a jej przedstawianie – choćby przez media – wcale nie powoduje zmiany tego stanu rzeczy.

Prześniona rewolucja...”, ss 162-3. Dzisiaj zwraca uwagę prorocze użycie terminu „stan wyjątkowy”!


Winieta: fragment z pixabay.com, Barn owl, aut. Danny Moore.


Komentarze: