W życiu natykamy na progi lub bariery, lub sufity. Poznajemy je po tym, że czegoś chcesz, masz pewien zamiar lub nawet plan i przystępujesz do jego realizacji, po czym tego osiągnąć się nie udaje. Czyli progi poznajemy po porażkach. Tu ważna uwaga: myśląc o progach, mam na myśli te, których nie pokonaliśmy – które ciebie (mnie, kogoś) zatrzymały. Albo kazały iść inną drogą, próbować czegoś innego.
Po drugie, progi poznajemy po tym, że nawet jeśli „ja” (czyli ty, ktoś...) nie miałem zamiaru brać pewnego progu-przeszkody, albo nawet nie wiedziałem, że taki istnieje i że można próbować go pokonać, to zauważam inne osoby, które są właśnie po tej drugiej stronie progu, czyli im udało się „przeskoczyć barierę”, do której ja nawet nie podchodziłem, bo nie wiedziałem, że istnieje taka możliwość.
Po trzecie poznajemy, że „tu gdzieś jest próg” po tym, że ja jestem po jego drugiej stronie, a inni nie. Mnie się udało coś, co dla innych okazywało się niemożliwe.
Po czwarte, progi poznajemy po tym, że coś poszło, ale z wysiłkiem i oporami. Tak, że masz poczucie, że „uff, kawał ciężkiego zadania już mam za sobą!”. Te cztery kryteria nie muszą się wykluczać.
Progi są ważnym puntem w pracy astrologa, ponieważ horoskop (urodzeniowy czyli natal) pokazuje różne potencjały, a potem w konfrontacji z klientem – lub ogólniej: z nosicielem horoskopu – okazuje się, że „wcale nie”, że ta osoba jest inna niż kosmogram pokazuje i najwyraźniej nie rozwinęła swoich horoskopowych potencjałów. (Albo że astrologia jest złudzeniem, ale to wyjaśnienie na razie odrzucamy.) Z drugiej strony, to nie-rozwijanie horoskopowych potencjałów jest bardzo prawdopodobne, ponieważ w horoskopach osób wybitnych widzimy, że w wysokim stopniu zrealizowały one swoje horoskopowe potencjały. Z tego wynikałoby, że osoby niewybitne potencjałów nie realizują. Nie realizują potencjałów, ponieważ napotkawszy na progi, nie pokonują ich. Zostają odsiane. Pozostają na pozycjach przed rozwojowymi progami.
Te progi, o których myślę, lub odpowiadające im potencjały niekoniecznie muszą być „horoskopowe”, tzn. niekoniecznie muszą być zapisane w horoskopach. Mogą być naturalne. Małe dzieci w wieku między 2 a 4 lata typowo uczą się mówić, tak że w wieku 4 lat są kompetentnymi użytkownikami języka. Ale niektóre dzieci nie przystępują do brania tego progu. Nie uczą się mówić lub idzie im źle – i wtedy diagnozuje się u nich np. autyzm. Podobnie naturalne, tzn. nie-horoskopowe, jest urodzenie dziecka przez kobietę w wieku dorosłym lub bycie ojcem przez mężczyznę. Niektórzy jednak tego nie robią, więc to też jest nie-wzięcie progu lub nie-realizacja potencjału. Wymienione tutaj progi lub potencjały są „ciężkie”, tzn. łączą się z nimi duże i społeczne emocje. Ale jest wiele progów „lżejszych”, np. te, które polegają na opanowaniu lub nie, pewnych sprawności, Np. ktoś śpiewa lub tańczy, a inny nie może. Ktoś bez oporów zabiera głos publicznie, a inny nie może bo „zżera trema” go lub ją. Obecnie większość dorosłych ma prawa jazdy i prowadzi samochody, ale niektórzy tego nie robią z jakichś powodów. Dotyczy to też rowerów, pływania, jazdy na nartach lub na koniu lub na windsurfingu.
Pojecie progu jest tym, które chyba najłatwiej zapamiętuje się z koncepcji Arnolda Mindella, tego od „śniącego ciała” i POP czyli psychologii zorientowanej na proces. Gdy wpisałem w Google hasło „figury progowe” na pierwszym miejscu była strona z witryny Arkadiusza Tabero. (Nie znam go osobiście, chociaż wielokrotnie o nim lub jego czytałem; prócz POP-isty także jogin). Arkadiusz Tabero pisze:
„Proces wtórny – nowa tożsamość i wzorzec zachowań ..., oddzielony jest od naszego codziennego ja czymś, co w psychologii procesu nazywamy progiem. Próg (krawędź) stanowi granicę znanego nam dotychczas doświadczenia, naszej codziennej świadomości. Po drugiej stronie jest to, co nieznane, nowe, niewiadome. Często drogi do nowego doświadczenia pilnują figury progowe – różnego rodzaju krytyczne przekonania, lęk, wstyd pojawiające się w formie różnego rodzaju głosów wewnętrznych, przekonań, obrazów, uczuć czy symptomów.”
Dodam, że oryginalnie po ang. to coś nazywa się edge, czyli raczej nie „próg”, ale „krawędź” i w dodatku to słowo po ang. jest groźne, bo oznacza taką krawędź-urwisko, z której się spada na łeb. W tym słówku jest zapisany lęk przestrzeni, czego w polskiej „krawędzi” nie ma, ani tym bardziej nie ma w „progu”.
Ale to jest wskazówka: szukaj, czy miałaś/eś momenty, kiedy wydawało ci się, że czegoś nie możesz zrobić, nie zrobisz, bo runiesz w przepaść? Że znalazłeś/eś się jakby na krawędzi: dachu, tarasu, urwiska w górach? Że to miejsce, ten moment, trzeba raczej jakoś ominąć?
Ale nie chciałbym, żebyśmy o tych sprawach myśleli całkiem POP'em albo Mindellem. Przy okazji pytanie: kto zaliczył kurs lub nawet egzamin lub jakiś odcinek studiów w POP'ie?
Ja około 2000 r. miałem taką fazę, że wielu moich ówczesnych znajomych chodziło na POP lub znałem wyróżniające się osoby w polskim POP'ie. (Później gdzieś to się rozproszyło.) Ale sam w to nie wszedłem. Teraz pomyślałem, że tam mógł stać próg: mój próg.
W tamtym zdaniu cytowanym z Tabery podkreśliłem: „krytyczne przekonania, lęk, wstyd”. Bo to jest skojarzenie z enneagramem. W enneagramie są trzy podstawowe negatywne emocje: gniew, lęk i wstyd. Krytycyzm jest rodzajem gniewu. Czyli widzimy związek progów z enneagramem.
Ale, jak napisałem, nie chciałbym, żebyśmy zawiesili się na pojęciach i sposobie myślenia, które wprowadził Mindell. Jakimś tropem jest tu to, że koledzy mindellowcy-popiści nie zajmują się astrologią i zdaje się nie mają afirmującego stosunku do niej. Wiec może być coś w systemie Mindella, co kłóci się się z astrologią. Zacząłem rozważanie progów (barier, sufitów) wcale nie myśląc o Mindellu i jego słowniku...
...Myślałem o progach rozwojowych. O różnych umiejętnościach lub sprawnościach, które posiadamy i których w pewnym momencie życia nauczyliśmy się lub opanowaliśmy. A których inni nie zaposiedli, coś im przeszkodziło. Także miałem na myśli metaforę sufitu, albo tzw. szklanego sufitu. Mówi się: pułap rozwoju, rozwojowy. Czy znalazłem się (czy ty znalazłeś/aś się) kiedyś pod takim pułapem? Nad tobą jest pułap, nie przejdziesz, nie podskoczysz, nie pójdziesz wyżej?
Ale jeszcze coś. Są progi, klify lub pułapy, które nie mają związku z rozwojem! Są i już. Poznajesz je po tym, że inni coś mają, a ty nie masz (lub odwrotnie), a jednak posiadanie tego nie było sprawą rozwoju, a przynajmniej typowego rozwoju. Bo to nie jest coś, co jest „rozwijane”. Przykładami sypię. Płeć (nigdy nie „rozwinę się” w kobietę ani ktoś odwrotnie). Rasa czyli kolor skóry: my jesteśmy przeważnie jednorasowi, ale są kraje, gdzie to jest problem nr one. Pochodzenie rodzinne: np. arystokratyczne (szlacheckie) czyli jak się mówiło, „ziemiańskie” pochodzenie za PRL'u trzeba było ukrywać, a przynajmniej nim się nie afiszować; po 1989 r. poszło to w drugą stronę i wypada dyskretnie chwalić się swoim herbem, jeśli go masz. Podobnie z pochodzeniem żydowskim. Jedno i drugiej (i szlachectwo i żydostwo) można zbyć, że fanaberia, ale one maskują istotny próg, który nie jest rozwojowy, bo nie było w żadnym momencie tak, że nie zdałeś/aś egzaminu do szkoły wydającej dyplomy na arystokratę. Ten próg to doświadczenie rodzinne lub tradycja rodzinna – skumulowane doświadczenie przodków lub środowiska rodzinnego, które jest ważne i które wyjaśnia, jak to jest, że niektórzy lepiej a inni gorzej realizują swoje urodzeniowe potencjały. Dlaczego jedni coś robią, a inni do danego zadania w ogóle nie przystępują. Obserwowałem to wielokrotnie u osób, które znam/znalem i stopniowo dochodziło do mnie, że przyczyną sukcesów jednych a dyssukcesów drugich są rodzinne wzorce lub ich brak. Tu nasza droga szukająca skręca w stronę nie Mindella i nie enneagramu, tylko w stronę Hellingera i jego „ustawień”. I raczej ten punkt jest całkiem nie-astrologiczny, bo pochodzenia, czy ktoś jest „z dobrego domu” czy z niedobrego, w natalach nie widać.
Myślenie o progach i sufitach konfrontuje nas z naszymi kompleksami mniejszościowymi, z naszym poczuciem niedowartościowania. Proste: jeśli ktoś nie czuje się niedowartościowany, to swoich progów (sufitów) nie widzi.
Progi (sufity, bariery) działają też tak, ze dzielą ludzi na A. wybrańców i B. odsiańców (odpadców). Czy jesteś wybrańcem ze względu na pewien próg? Czy odsiańcem, odpadcą? Po której stronie progu, bariery jesteś?
Opuszczony ogród w Paleochorze, Kreta. 2012, fot. autor.