Pewien mój znajomy tak w mailu do mnie skomentował ostatni odcinek poniedziałkowego bloga w AstroAkademii p.t. "Rewolucja. Teraz na niebie":
Jutro ukonstytuuje się sejm grodzieński a potem już tylko insurekcja kościuszkowska i wieszanie zdrajców.
I przysłał w pdf-ie książkę Rymkiewicza "Wieszanie". Którą czytam, prócz innych.
Mnie to nakierowało na myśl, że obecna "zmiana dobrej zmiany", czyli wynik wyborów 15.X i nowy sejm z 13.IX mają analogię do Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 Maja. Po której przyszła rok później Konfederacja targowicka , która na życzenie cesarzowej Katarzyny zwołała Sejm Grodzieński, który kasował całe dzieło 3 Maja i czynił Rzplitą rosyjską kolonią. Próbą ratowania republiki była w następnym roku Insurekcja Kościuszkowska, w której ramach wspomniane wieszanie, po czym trzeci rozbiór i finis Poloniae na wiek i ćwierć.
Ale dla Rosji zaczynał się właśnie – i miał osiągnąć wybitną fazę po roku 1815 – jeden z dwóch okresów jej największego znaczenia. Około 20 lat później stała się dominującą siłą Europy w ramach porządku Świętego Przymierza. Zwyciężyła Napoleona, spacyfikowała post-rewolucyjną Francję, kozacy konie poili w Renie i Sekwanie. Trwało tak do Wojny Krymskiej 1854. Drugim szczytem potęgi była epoka Zimnej Wojny, kiedy Rosja podporządkowała Europę na wschód od żelaznej kurtyny.
To porównajmy z niedawnym artykułem programowym Dmitrija Miedwiediewa (Dmitrij Miedwiediew o możliwości starcia Polski z Rosją – w Rzeczypospolitej.PL) i z prognozami Klubu Wałdajskiego (Jak będzie wyglądał świat... referuje Marek Budzisz). Wynika(łoby) z niech, że Rosja z tych dwóch w historii okresów międzynarodowej potęgi wyżej ceni sobie ten ze Świętego Przymierza, I. połowa XIX wieku, niż ten z ZSRR, a to pewnie dlatego, że w tym pierwszym okresie nie tylko była na kontynencie Europy najsilniejszym współgraczem, ale też miała ogólne, międzynarodowe uznanie. W drugim okresie (ZSRR) patrząc na Europę miała przed sobą sojusz wrogów – a nie pole do własnego "wyrażania się"; a zamiast uznania (szacunku, podziwu) pogardę. Ta druga sytuacja wydaje się dla Rosji (i jej obecnych decydentów) mniej słodka niż ta ze Świętego Przymierza. Dlatego Kreml planuje (lub roi sobie) wejście do Europy na własnych zasadach. To ma dwie części: (1) wyparcie USA i (2) zamiana obecnej "Hanzy" czyli pokojowej strefy robienia dobrych interesów, czyli tego, co jest tlenem cywilizacji Morza – na to, co koczownicze Wnętrze Eurazji lubi najbardziej, czyli na "bojowisko", gdzie trwa chaos i wojna wszystkich ze wszystkimi, w której zyski bierze nie producent ani handlowiec, tylko watażka z najsilniejszą armią. ("Nic nie będzie powszechne, wszystko partykularne, skonfliktowane ze sobą, często pełniące funkcję narzędzi oddziaływania na innych." -- jak wróży Klub Wałdajski, tamże.) To jest tlen – ale dla Rosji. I na ten model chce przerobić Europę. Narzędziem będą ruchy antyunijne, antyfederacyjne, religijno-konserwatywne, "agresywny suwerenizm", jak to nazwał w Rzplitej.PL Bogusław Chrabota: Agresywny suwerenizm Kaczyńskiego i PiS. Wyobraźmy sobie, że zawiązuje się – lub już się zawiązała – Targowica, tym razem w skali Europy, jako "konfederacja" partii antyunijnych, w dużym stopniu finansowanych przez Rosję, na jej jurgielcie. Niektóre z nich mają już swoje państwa: Węgry, Słowacja.
Na takich procesach lub raczej intrygach miną najbliższe miesiące, aż do wiosny 2025 r., kiedy na fali koniunkcji Saturna z Neptunem w Rosji przestaną słuchać władzy: jak to było podczas koniunkcji S-N w r. 1917 i 1989.
Dla nas głównym pytaniem jest, czy w ciągu tego półtora roku Rosja zdąży w jakiś przewrotny sposób zaatakować Polskę, który to zamiar ogłasza Miedwiediew.
Winieta jest małym fragmentem zdjęcia z artykułu "Targowica. Symbol zdrady, który w Polsce każda strona politycznego sporu przykleja przeciwnikom" z Forsal.pl, 8.10.2023.